Chodzą za mną kasztany. Bo też są dosłownie wszędzie. Cały Paryż jest obsiany kasztanami. Moje pociechy znoszą je do domu całymi garsciami. Wiadomo dla dzieci to tyle radosci.
Na pewno znacie powiedzenie, ze najlepsze kasztany są na Placu Pigalle. Ale sam Plac Pigalle poza małym dreszczykiem emocji, nic do zaoferowania nie ma. Jest miejscem ponurym i bez wiekszego uroku. Choc to oczywiscie kwestia gustu. Natomiast usłane kasztanami, skorkami po kasztanach i zasuszonymi liscmi paryskie wrzesniowo-pazdziernikowe aleje – to co innego.
A najlepsze kasztany to tzw „marron glacé”, czyli przepyszne, przesłodkie polukrowane kasztany. Mozna znalezc je opakowane w bardzo eleganckie bombonierki. Wspaniały prezent lub pamiątka z Paryża. Na pochmurny zimowy wieczor, na zimową handrę. Odrobina słodkosci i wspomnienie z wycieczki do Paryza.



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
jeszcze nigdy nie jadłam takich kasztanów:)
ciekawa jestem jak smakują 🙂 ps bardzo duży masz nagłówek, rozjeżdża sie
Dobrze zrobione kasztany są pyszne!