Colonnes Morris paryskie słupy reklamowe obklejone plakatami
Takie słupy reklamowe obklejone plakatami informującymi o tym, co nowego można obejrzeć w teatrze, czy kinie nazywają się po francusku: – kolumnami Morrisa – des colonnes Morris.
Te kolumny pojawiły się w Paryżu w połowie XIX wieku. Jakkolwiek wymyślono je i po raz pierwszy zainstalowano w Berlinie w 1854 r.
Ich celem było pewne – że tak powiem – uregulowanie problemu „dzikiego” rozwieszania plakatów reklamowych, gdzie popadnie (czy jak to byśmy powiedzieli dzisiaj – spamowanie nimi po murach). Za Napoleona III co prawda już funkcjonowało podobne „wyposażenie miejskie” (du mobilier urbain) rozmieszczone po całej stolicy, służące jednocześnie (z jednej strony) do rozwieszania plakatów teatralnych, z drugiej jako publiczne pisuary (urinoirs publics).
Mocno krytykowane pewnie też za swoją specyficzność zapachową, z czasem pisuary reklamowe ustąpiły miejsca temu niemieckiemu modelowi jednofunkcyjnej kolumny reklamowej – w formie wysokiego słupa zwieńczonego charakterystyczną kopułą (un petit dôme. Niemiecka jakość…
i to tylko do wieszania plakatów (nawet jeżeli niektórych po zapadnięciu zmroku może nęcić nieodparta pokusa ulżenia swojemu pęcherzowi moczowemu w ich cieniu).
Ale o tym niemieckim pierwowzorze w zasadzie już dzisiaj nie pamiętamy i nie ma on nawet odzwierciedlenia, czy oddźwięku w nazwie.
Ale skąd wzięła się ta nazwa – des colonnes Morris?
Otóż stąd, że pierwsza koncesja na rozwieszenie reklam na tych nowych kolumnach została przyznana w 1868 roku drukarzowi Gabrielowi Morris i to właśnie jego nazwiskiem potocznie nazywa się te do dzisiaj istniejące (w ilości 550 sztuk, rozrzucone po całym Paryżu) słupy reklamowe, na których do dzisiaj rozwieszane są afisze teatralne i kinowe.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.