

Jak robiłam przelew do Polski?
Czy ta historia w ogóle jest warta opisania? Dla mnie tak, bo zmagam się z nią od kilku dobrych tygodni….
Zaczęło się tak. Zamarzył mi się kurs Jasona Hunta Master Class (na marginesie kurs jest SUPER).
Ale wiecie mój mąż, jak to kiedyś grzecznym dziewczynkom niesforni chłopcy opowiadali mrożące krew w żyłach historie o pająkach brrrrrrrr. Już wiszę na żyrandolu, ale mniejsza o to.
Mój mąż naopowiadał mi, że jacyś hakerzy na pewno te moje kody przy robieniu przelewu przejmą i opędzlują mi konto. Tak, jak ja chętnie opędzlowałabym pobliski sklep z włóczką. Że trzeba by na nim wywieszkę wystawić: Zamknięte do kolejnej dostawy towaru.
Tak szwagrowi mojemu opędzlowali jego krwawicą zapracowane/przeorane konto…. Tzn nie do końca.
Pobierali tu i ówdzie taką czy inną sumkę, aż stał się podejrzliwy. Bank mu wszystko zwrócił. W ostatecznym rozrachunku stratny był tylko bank.
Ale stwierdziłam, że przelew zrobię tradycyjnie z banku.
Przemiła pani na recepcji banku poświęciła pół godziny, by pomóc mi wypełnić odpowiedni formularz. Bo takich specjalnie zaadoptowanych dla mentalnych blondynek, czyli dla mnie, akurat nie mieli dostępnych.
Po takiej …. gimnastyce intelektualnej wyszłam wyczerpana, ale szczęśliwa. To beztroskie poczucie szczęścia towarzyszyło mi kolejny tydzień.
Ale ja jestem człowiekiem, który lubi mieć pewność. Dla pewności poszłam jeszcze raz do banku sprawdzić, czy przelew poszedł. Nie poszedł.
Enigma dla przemiłej pani na recepcji. Widzę, że świeci oczami jak może.
I tu dowiaduję się, że jest jeszcze tajemnicza osoba, która obsługuje moje konto i która ma moc sprawczą nacisnąć na odpowiedni klawisz z sakramenalnym ENTER i wysłać choćby i w kosmos mój przelew. Alleluja.
Przemiła pani z recepcji jeszcze raz pomaga mi przeorać ten sam formularz, dla pewności.
Pot się że mnie leje. Mokra plama do dzisiaj nie wyschła. Na trzeci tydzień pojawia się światełko w tunelu. Przebłysk nadziei. Nawet najdłuższy tunel kończy się takim światłem.
Dostaję telefon od tajemniczej osoby obsługującej moje konto, że ona chce potwierdzić że ja na pewno chcę zrobić ten przelew. A gdybym nie chciała, to czy 2 razy przeorałabym ten wyczerpujący intelektualnie formularz. Chciałam przelać swoją czarę goryczy bez cenzury na fejsa. Ale mój mąż, człowiek rozumny mówi, że musi być jakieś logiczne wytłumaczenie. Było.
3 tygodnie zajęło mi by je znaleźć.
Tajemnicza osoba obsługująca moje konto chciała zaoszczędzić mi 3 euro opłaty za przelew. A ja uważam, że jak ktoś zdejmuje mi kamień z serca, należy mu się za to wynagrodzenie. Chciałam zrobić przelew bezpośrednio z banku, żeby zaoszczędzić sobie trudności.
Morał. Morały są dwa.
- Nie pisać głupot w złych emocjach. Zawsze musi być jakieś logiczne wytłumaczenie.
- Morał drugi: dać więcej prerogatyw przemiłym paniom na recepcji (jakiejkolwiek). Bo świecenie oczami wyczerpuje.
Ale ta historia ma ciąg dalszy. Ona się tu wcale nie kończy. Zachciało mi się kontynuacji kursu Kominka. Et rebelotte ! Czyli jeszcze raz to samo, powtórka z rozrywki. Może z mniej budującym morałem:
Dlaczego nie da się wygrać z francuską biurokracją?
Bo tak wyglądał mój pierwszy raz. Ale po tym pierwszym razie – przyszedł kolejny. Zachciało mi się kontynuacji pierwszego kursu. I znowu nastąpiła nieprzewidziana zbieżność wypadków i pogmatwanych kolei losu. Które zadziwiająco opóźniły wykonanie przelewu.
Dlaczego zawsze to tak długo trwa?
I znowu przesłanie kilkudziesięciu euro z Francji do Polski zajęło mi 3 tygodnie.
TAK….. Wykonanie przelewu z przeszkodami, podkładanymi mi pod nogi przez francuską administrację. Tylko po co?
I jak to mówią Francuzi: to wsunęło mi tę pchłę do ucha – a mis la puce à l’oreille. Naprowadziło mnie na trop. Zasiało to w moim sercu cień podejrzenia. Z pozoru nieprawdopodobnego, ale… A może one to robią specjalnie?
One to znaczy babeczki z banku.
Strategia brakującego papierka.
Bo cała Francuska biurokracja, a w ślad za nim cała reszta kraju – opiera się na strategii brakującego papierka.
Nic nie da się zrobić, póki tego papierka nie będzie. Trzeba go donieść i następnym razem wtedy (może) coś da się zrobić.
Strategia dyplomatycznego piętrzenia przeszkód – cichaczem, by petent wrócił następnym razem. Niczym ten bumerang. Ale trafił (może) w kogoś innego. Czyli takie doraźne przesuwanie problemu w inne miejsce i zbywanie jelenia.
Francuzi na takie zetknięcie z francuską biurokracją mają takie fajne określenie:
Un parcours du combattant.
Czyli bieg z przeszkodami i przez płotki w ramach przygotowania militarnego. Dla weteranów.
Francuzi to weterani takich administracyjnych przepychanek, zaprawieni w bojach. Każdą sprawę da się tu przeciągnąć do granic ludzkiej cierpliwości właśnie taką strategią brakującego papierka.
To francuska strategia (zupełnie kulą w płot) na pozbycie się emigrantów. Tyle że jak oni tyle nalatają się po tych francuskich prefekturach, to i tak zostają w tym kraju, tyle że później go nienawidzą i to daje takie no man’s land, czyli co bardziej wybuchowe przedmieścia.
A Francuzi….
Francuzi w tym sporcie są hartowani od wczesnego dzieciństwa. Przyjmują to z godnym podziwu zrouzmieniem. Tak musi być.
Ale ja też jestem weteranka. Jeżeli nie weteranka to recydywistka.
I tym razem formularz przelewu mam obcykany. A tu trzeba podać do niego dodatkowe dane, których w nim nie ma. Zgaduj – zgadula, że pani z administracji akturat to wymyśli.
I jak to tu mówią: Et rebelotte.
Wracamy do punktu wyjścia i powtrórka z rozrywki…. Zeszły mi na nią 3 kolejne tygodnie. No bo….
Podyktujcie paniom z banku adres do Polski, po polsku, przez telefon – po francusku.
Prostowanie zajęło kolejne 3 tygodnie.
Aż wreszcie – zrozumiałam.
Tym paniom z banku wcale nie chciało się tego zrobić.
Robienie mało ważnego przelewu opiewającego na symboliczną jak dla banku kwotę kilkudziesięciu euro….
Ça fait chier !
Domyślcie się sami tłumaczenia….
To jest to wyrażenie, którego nie powie Wam mój francuski lektor. Nie mówcie, że ja Was tego nauczyłam. Ale zetkniecie się z nim często.
Ono po prostu oddaje mentalność Francuzów i stan ducha tych wszystkich znudzonych pań we francuskiej administracji…..
Ça fait chier !
Z tego bierze się ta taktyka zwlekania, przesuwania na później….
Patience. Cierpliwości…
Zetknięcie się z francuską administracją to najlepsza szkoła cierpliwości. Wzbiera jej w nas całe morze. Patience…..
Tej też przyda się Wam sporo do nauki tego pięknego języka…
[podbean type=audio-square resource=”episode=ihkx3-841bdf” skin=”1″ auto=”0″ height=315 ]
Nauka francuskiego W BANKU
Słownictwo związane z dokonywaniem płatności i przelewami bankowymi
gotówka – les espèces
czek – un chèque
karta płatnicza – une carte bleu
płacić gotówką – payer en especes
płacić czekiem – payer en chèque
płacić kartą – payer en carte bleu
przelew bankowy – un virement bancaire
wykonać przelew bankowy – faire un virement bancaire
uregulować kartą płatniczą – régler par carte bancaire
otrzymać zapłatę na końcu miesiąca – être payé à la fin du mois
pensja (zapłata) – un salaire
pensja (zapłata) – la paye
rozpiska z wyszczególnionymi elementami zapłaty – la fiche de paye
otrzymać pensję na koniec miesiąca – recevoir sa paye à la fin du mois
otrzymać pensję na koniec miesiąca – recevoir son salaire à la fin du mois
dostać zapłacę przelewem – recevoir son salaire par virement bancaire
rachunek – un compte
otworzyć rachunek bankowy – ouvrir un compte bancaire
mieć konto w banku – avoir un compte bancaire
Jaki bank wybrać? Quelle banque choisir?
sprawdzić stan swojego konta w sieci – consulter son compte en ligne
Określić sytuację (skonsultować sytuację ) – stan swojego konta ze swoim doradcą – faire le point avec son conseiller
Miłej nauki francuskiego
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
A nie myślałaś o udzielaniu lekcji francuskiego przez Skype?
To mogłaby być ciekawa praca imo i nie tak męcząca jak ta którą obecnie wykonujesz 🙂
Ja tak naprawdę to się zastanawiam, czy z jakąkolwiek biurokracją da się wygrać… Polski systemy urzędnicze również pozostawiają wiele do życzenia…;)
Pozdrawiam z Prowansji. OK, wlasciwie to z Marsylii haha, a Marsylia to nie Francja.
Francja ma wiele absurdow, fakt, Franki sa przyzwyczajeni do tego, przywykli, zgoda.
Ale ja robie normalnie przelewy z mieszkania ( no nie z mieszkania, znaczy sie z komputera robie 😉 ).
Nie rozumiem problemu. Mam konto w znanym, zwyklym banku. Do przelewow miedzynarodowych bylo troche wypelniania formularza, ale pozatym…o co kaman ?
A tak poza tym to Francja, niestety, tonie…biurokracja bedzie tu najmniejszym problemem. No dobra, Francja nadal swietnie wyglada, jest lato, cykady itd, zatoniecie odlozone na jesien zatem.
Allez le GJ !
Pozdrawiam i powodzenia w zmaganiach ze smokiem biurokratycznym.