TYM WŁAŚNIE GÓRUJEMY NAD FRANCUZAMI – PRAGMATYZMEM

Podsłuchane na paryskiej ulicy. I znowu trafiło mi się, jak tej ślepej kurze – ziarno. Bo mam takie „łyse” szczęście. 
A że czasami szczęściu trzeba pomóc.

Bo ze mnie taką fizjonomistka. 

Rodaka – Polaka na kilometr rozpoznam. A jak rozpoznam, to wentyluję uszami w swoją stronę strzępy rozmowy. I tak doleciał mnie taki smakowity strzęp.

Przyjedź. Bo wiesz, oni taki cały barek alkoholu mają i trzeba go wypić przed przeprowadzką.

TAK.

I właśnie TYM GÓRUJEMY NAD FRANCUZAMI – PRAGMATYZMEM.

1. Morał pierwszy.

Będzie bibka w Paryżu w ten weekend. Ktoś ma barek do opróżnienia.

I tu w tej mojej wyobraźni ten barek obrósł w gigantyczne rozmiary.

2. Morał drugi i pełen szacun dla rodaków. 

Na poważnie.

Bo my jesteśmy takim narodem, co to ma całkiem sporo oleju w głowie. A niby tacy z nas Słowianie, ten romantyzm, nostalgia i zalewanie robaka. Ale jaki uderzający PRAGMATYZM.

Bo widzieliście kiedyś Francuza, który by przed przeprowadzką wyróżniał barek, żeby lżej było?

Pytanie czysto retoryczne. Bo oczywiście, że nie. Bo tu są tacy, co to mają butelki wina sprzed 2 wieków. Pochowane po piwnicach.

A widzieliście, żeby jakaś butelka Żubrówki przez 2 stulecia się uchowała?

Przez 2 lata się nie uchowa. A co dopiero 2 stulecia…..

Właśnie przez ten nasz narodowy pragmatyzm. Bo przed przeprowadzką trzeba wszystko wypróżnić…

Zaprosić znajomych, żeby odwalili czarną robotę. Coby wymłócili ten barek. A potem taka przeprowadzka to sama bułka z masłem.

Francuzom brak tego zmysłu praktycznego. Oni urządzają tylko parapetówki tzw crémaillère przy wprowadzaniu się do nowego mieszkania. A nie pomyślą, że przy przeprowadzce można by co nieco obalić. A Polak to pomyśli.

No to Alleluja. I kolejna kolejka na drogę.

Exit mobile version