Jak odkrywałam Le Bon Marché …

Czy zdarzyło się Wam wejść gdzieś i poczuć się boginią? Mi przydarzyło się to w ubiegłym tygodniu, kiedy wybrałam się (z przewodnikiem w ręku) do najstarszego domu towarowego w Paryżu  – Le Bon Marché.  Warto tu dorzucić, że był to pierwszy dom towarowy, jaki w ogóle gdziekolwiek otwarto. Tak, dom towarowy został wynaleziony w stolicy Francji i jest w 100 % wynalazkiem francuskim. A nie jak przypuszczałam amerykańskim. Działo się to w drugiej połowie XIX wieku. Był to okres wielkich przemian społecznych, które dzisiaj wydają nam się oczywiste. Ale tak nie było zawsze. My, kobiety nie od zawsze mamy prawa wyborcze, nie od zawsze mamy możliwość pracy w dowolnym zawodzie. A przemiany w tym kierunku zaczęły się właśnie pod koniec XIX wieku. Przyczynkiem do nich był m.in. dom towarowy. Pomyślicie głupota. Ale, nie do końca.

Rewolucja społeczna rozegrała się w domach towarowych.

Bo w tych pierwszych domach towarowych rozegrała się prawdziwa rewolucja handlowa i społeczna. Oczywiście, jak zawsze chodziło o to, by sprzedawać jak najwięcej. A domy towarowe wymyślono po to, by robić to inaczej, ale też, by przyciągnąć w jedno miejsce jak najwięcej osób i by poszerzyć w ten sposób zwyczajowy krąg klientów. A pierwszym, który na to wpadł był  Aristid Boucicaut (czytaj Busiko) – twórca paryskiego Le Bon Marché.

Pierwszy dom towarowy w Paryżu Le Bon Marché.

Ten pierwszy dom towarowy (na którym będą wzorować się kolejne) został pomyślany jako świątynia na cześć kobiety. Miejsce, w którym każda klientka (niezależnie od zasobności portfela) poczuje się boginią.
Zastosowano tu nowatorskie jak na epokę (choć dziś oczywiste) techniki sprzedaży. Wszystko było pomyślane tak, by rozbudzić w klientkach gorączkę zakupową. Znacie to uczucie? Oj, chyba każdy kiedyś je odczuł na własnej skórze. Na czym to polegało? Po prostu:

  • Zapewniono  wolny wstęp do sklepu. Każdy niezależnie od swojego statusu społecznego mógł tam wejść i coś kupić. No i przy tej okazji każda kobieta mogła poczuć się boginią. Bo, i tu bardzo trafna obserwacja Aristida Boucicaut: każdy może mieć jakiś uciułany grosz do wydania.
  • Zapewniono wolny dostęp do towarów. Niby nic, ale każdy mógł je sobie pomacać, podotykać, poprzebierać. Tak rodzi się pragnienie posiadania.
  • Przebogaty asortyment dostępny na wyciągnięcie ręki. Jak tu wyjść z niczym?
    Ceny  były z góry ustalone i wywieszone. Położyło to koniec powszechnemu  i niekończącemu się uprzednio targowaniu. No proszę, jaki postęp. Ale jednocześnie…
  • Wprowadzona została możliwość wymiany lub nawet zwrotu towaru.

Ten pierwszy dom towarowy był sklepem ze wszystkim dla klientki-bogini. Podzielono go na działy. Z przebogatymi dekoracjami, które muszę to przyznać, nawet dzisiaj wywarły na mnie wrażenie. A bądź co bądź jestem przyzwyczajona do wielkich centrów handlowych. Ale te wszystkie Diory, Chanele i mój ukochany Salvatore Ferragamo na wyciągnięcie ręki przyprawiły mnie o lekki zawrót głowy i lekko onieśmieliły.

Pojawiły się też pierwsze promocje i reklamy. Dziś rzecz oczywista. Wszyscy handlowcy  czekają na soldy jak na wybawienie (od bankructwa).

Klientkom z prowincji (i nie tylko) udostępniono także katalogii wysyłkowe. Niewinna metoda na podsycanie pożądania… na odległość.

A chodziło o to, by przyciągnąć jak najszerszą klientelę. Ale przy okazji spowodowało to wzrost znaczenia mody w życiu społeczeństwa. A w efekcie moda w końcu zdemokratyzowała się. Czyli stała się dostępna również dla mniej zamożnych klas.

Droga do emancypacji kobiet przeszła przez domy towarowe. Błogosławiony shopping.

Pierwsze domy towarowe nie tylko przypominały świątynie wzniesione na cześć kobiety. Bo jednocześnie, choć niezauważalnie otworzyły drogę do emancypacji kobiet. Zarówno tych z klasy robotniczej, jak i tych z zamożnej burżuazji. Jak?

  • Tym pierwszym, z biedniejszych klas (często przybyłym z prowincji) nowo powstałe domy towarowe otworzyły możliwość „robienia” kariery zawodowej. Niby wielkie słowo: robienie kariery. Ale w tamtych czasch tak postrzegano możliwość awansu od panienki sklepowej do kierowniczki sklepu.
  • Jednocześnie domy towarowe oznaczały początki emancypacji dla pań z burżuazji, które odtąd mogły same wyjść z domu (bez przyzwoitki czy damy do towarzystwa). Miały gdzie pójść i gdzie spędzić wolny czas. Wydając pieniążki pana małżonka.

Tak narodził się „shopping”, który jednocześnie (nie śmiejcie się – to zupełnie na poważnie) był małym krokiem na drodze do aktywności zawodowej kobiet i naszej emancypacji.

No i tak wzrosło znaczenie mody. Wszyscy handlowcy bowiem pragnęli przyciągnąć do siebie jak najszerszą klientelę. I to już nie tylko tę najzamożniejszą. W ten sposób moda uległa demokratyzacji.

Le Bon Marché – pierwszy dom towarowy

Ale pamiętajmy, że pierwszy dom towarowy został otwarty w Paryżu w roku 1852 przez niejakiego Aristida Boucicaut i nazywał się Le Bon Marché. Na początku był to zwykły kramik przy ulicy rue de Sèvres. Jego sukces był natychmiastowy. W przeciągu zaledwie 10-ciu lat sklep zwiększył obroty 15-to krotnie. Pozwoliło to jego założycielowi sfinansować gigantyczną rozbudowę sklepu. Kierownictwo prac architektonicznych zostało powierzone pewnemu panu Gustawowi Eiffelowi i Ludwikowi-Karolowi Boileau.

W ślad za Boucicaut podążyli inni przedsiębiorcy. W Paryżu pojawiały się kolejne wielkie domy towarowe (które podobnie jak Le Bon Marché istnieją do dziś). Są to:

  • Le Printemps (otwarty w 1874r),
  • Galeries Lafayette (otwarta w  1894r),
  • La Samaritaine (otwarta w 1900r, obecnie zamknięta z powodu prac),
  • BHV (czyli Le Bazar de l’Hotel de Ville).

Kim był Aristide Boucicaut, który zrewolucjonował handel i wyprzedził swoją epokę?

Otóż był to skromny pończosznik z Normadnii, syn prostego kapelusznika, właściciela małego sklepiku w prowincjonalnym francuskim miasteczku. Sam Aristide Boucicaut rozpoczął karierę w sklepie ojca, a następnie pracował  jako obwoźny sprzedawca na lokalnych jarmarkach.

Ale w gdzieś w głębi ducha w młodym człowieku krył się odważny przedsiębiorca, wizjoner, spragniony nowych wyzwań, gotowy podjąć ryzyko i  ruszyć w nieznane. Zamiast więc kontynuować rodzinną tradycję po drodze wytyczonej przez ojca i przejąć rodzinny interes, młody Boucicaut w 1835 roku  wyjechał do Paryża.

Tam, ten ambitny młody mężczyzna, bez zbytniej ogłady towarzyskiej podjął pracę jako drobny sprzedawca w Petit Saint-Thomas na ulicy rue du Bac. Pracował tu przez kolejne 15-scie lat. Tu poznał swoją przyszłą żonę, pracownicę sklepu rzeźnego z tej samej ulicy. Aristide Boucicaut stopniowo piął się w górę (jako pracownik). Aż w końcu awansował na stanowisko szefa dzialu. Ale na skutek burzliwych wydarzeń z roku 1848 stracił  pracę.

Aż w 1852 r wszedł w spółkę z właścicielem zniszczonej budy noszącej nazwę Au Bon Marché. Tu wcielił w życie swoje postępowe pomysły. A czasy były po temu sprzyjające: rewolucja przemyslowa, mechanizacja przemysłu (początki masowej produkcji), wyż demograficzny, wzrost statusu społecznego burżuazji. I tak oto mały skormny człowiek rozpętał prawdziwą burzę, która zrewolucjonowała handel.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Exit mobile version