ROBOTY NA DRODZE, CZYLI PORCJA FRANCUSKIEGO SŁOWNICTWA
Jeżeli siedzisz sobie spokojnie za kierownicą samochodu w swoim miasteczku i po raz kolejny po drodze wyskakuje Ci się coś takiego 🚚
🚘
🚕, gdzieś w głębi ducha już dobrze wiesz, że włodarz, mer, burmistrz, wój, czy jakiś inny prezes Twojego miasteczka ma u Ciebie przechlapane.
Jeżeli idziesz na piechotę, to może najpierw zachwycisz się swoistą malowniczością takiego pejzażu, zanim pierdykniesz się o kolejne rozkopki, co sprowadza się ze szczytów estetycznego uniesienia do poziomu gleby, z którym bolesne zetknięcie przywróciło Ci trzeźwość umysłu. 🚗
🏎
🚚
A wtedy czujesz, że mer, burmistrz, czy jakiś inny prezes Twojego miasteczka ma u Ciebie – przechlapane.
Mój mer ma u mnie przechlapane od dwóch kadencji, a ludzie wciąż na niego głosują.
Jednak takie rozkoszne „kwiatki”, które co rusz wyskakują na tej czy innej drodze mojego miasteczka, utwierdzają mnie w raz podjętej decyzji.
Ale to nie jest tematem tej notki, tylko słownictwo dotyczące robót drogowych: kilka tablic informacyjnych, rykoszetem motywujących do nadrabiania nogami przez najdziwniejsze rozboje drogowe.
Po pierwsze carrefour, jeżeli to słowo kojarzycie tylko z tą przedsiębiorczą marką, w której ja co miesiąc zostawiam 2/3 swojej pensji, to wiedzcie, że carrefour po francusku oznacza – skrzyżowanie. A tu carrefour modifié oznacza modyfikacje na drodze, czyli obiad w nieznane. I po raz kolejny narasta we mnie to nieodparte przekonanie, że mój mer ma u mnie przechlapane.
Wyżej mamy Sortie de Camions – wyjazd dla ciężarówek.
Déviation, czyli objazd … w nieznane. Ja w takich sytuacjach stawiam definitywny krzyżyk na panu merze.
Chantier (un chantier) – budowa
Pieton (un pieton) – pieszy
Attention travaux – uwaga prace
Port du casque obligatoire – kask obowiązkowy
Chantier intedit au public – wstęp wzbroniony na plac budowy.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.