Paryż w czasach średniowiecza.

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Wpadła mi ostatnio w ręce książka pt: 2000 lat życia codziennego we Francji.

2000 ans de vie quotidienne en France.

Wertując ja wczytałam się we fragment pamiętnika średniowiecznego paryżanina.

Muszę przyznać, że skłoniło mnie to do budującej refleksji: w jakich to szczęśliwych żyjemy czasach…

pomijając fakt, że według ówczesnych standardów już dawno byłabym zmurszałą staruszką, a dzięki współczesnym kremom jakoś się trzymam..

Średniowieczny mieszczanin ubolewający nad głupotą, brakiem wyobraźni, bezmyślną beztroską i niedbalstwem sobie współczesnych, którzy albo to:

🤔 na golasa zażywają relaksującej kąpieli w wodach Sekwany, do której przecież wlewa się wszystkie brudy i pomyje. A oni nieświadomi tego pluskają się i pewnie podłapią wszelkie możliwe choróbska brrrrrrr
⠀⠀
🤔 wylewają swoje pomyje przez okno, nie patrząc na co i na kogo leci –

nie ma co, sympatyczna musiała być przechadzka ulicami średniowiecznego Paryża, kiedy można było zaliczyć taki niespodziewany prysznic….

Szacowny i oburzajacy się na sobie współczesnych mieszczanin tylko kwituje: żal ubrania:

grand dommage pour les vêtements.

To były takie czasy, że uczciwi ludzie po zmroku nie wychodzili z domu.

Les honnêtes gens ne sortent pratiquement jamais la nuit tombée.

Gdyby autor tego pamiętnika mógł przenieść się w czasie tych kilkaset lat później i poobserwował bezpiecznie i beztrosko wracających z nocnej balangi, pierwszym porannym metrem, w stanie wskazującym na spożycie (ale mniejsza o to) i wymagającym natychmiastowego odciążenia niestrawności poalkoholowej (ale mniejsza o zapachy roztaczające się w efekcie w pierwszym porannym metrze).

Czasy się zmieniły.

W czasach średniowiecza paryskie ulice były nieoświetlone.

Co najwyżej na noc rozciągano łańcuchy między domami w poprzek ulicy, by zatrzymać zapuszczających się w nieodpowiednią dzielnicę jeźdźców.

Nocą miasto opanowywały „cechy” rzezimieszków – wszelkiej maści: złodziei, żebraków, czy innych niebieskich ptaszków.

De puissantes confréries de voleurs – mendiants sont établies dans les grandes cités.

Była co prawda nocna straż obywatelska (złożona z mieszczan i łuczników króla), niemniej po zapadnięciu zmroku, w nieoświetlonym Paryżu, za każdym rogiem czaiło się potencjalne niebezpieczeństwo. Nosa lepiej było nie wyściubiać…

I starannie pogasić wszelkie świece, bo plaga pożarów pośród gęsto upakowanych, drewnianych domów nie raz potrafiła doszczętnie wymieść całe fragmenty paryskiej zabudowy.

W temacie zabudowy…

W XIII wieku raptem 4 paryskie ulice były brukowane:

les rues Saint – Jacques, Saint – Martin, Saint – Honoré i Saint Antoine.

Sekwana, paryscy bukiniści (dzisiaj), malowniczo biznesowe (choć biznes to jest raczej wacikowy) nabrzeże Sekwany, wokół której od wieków koncentrowało się życie ekonomiczne Paryża (nawet jeżeli bukiniści to tylko na waciki, za to tłumnie przybywający do Paryża turyści, to już jest biznes innych gabarytów).
⠀⠀

Sekwana od zawsze była sercem paryskiej ekonomii.

Dzięki niej i wokół niej żyło całe miasto:
⠀⠀
To właśnie Sekwana (drogą wodną) spławiano do miasta różnorodne produkty: wino, zboże, drewno, węgiel drzewny, pszenicę.
⠀⠀
Wzdłuż wybrzeży Sekwany rozgościły się zapewniające byt licznym rodzinom, malownicze, choć zarazem wyczerpujące zawody, zasiedlające nadbrzeżne Sekwany, że tak powiem – w doborowym towarzystwie. Były to:

  • paryskie praczki (les lavandières), pracowicie wyżymające i szorujące tkaniny, po franc: les lavandières, qui battent le linge,
  • byli wyrobnicy czyszczący flaki, 
  • były handlarki ryb (les harengères), które czyściły tu ryby,
  • byli handlarze drobiu, którzy obierali kurczaki i kaczki z pierza. Les marchandes de volailles qui plument poules et canards. 
    ⠀⠀

Możemy się zastanawiać, gdzie lądowało to obsukbane pierze i inne odpady. Ale można przypuszczać, że jeżeli nie bezpośrednio w Sekwanie, to docelowo i tak tam trafiało, zmyte z deszczem (paryski klimat jest raczej z tych pochmurnych) z niesprzątanej ulicy. 
⠀⠀
No a ulice były sprzątane tylko w celach wysoce reprezentacyjnych: na przyjazd króla, albo w celach desperacko higienicznych, najczęściej już w sytuacjach podbramkowych, kiedy miasto opanowała epidemia zarazy (la peste) i zaczęła dziesiątkować jego mieszkańców…
⠀⠀

No a do tego swoją cegiełkę, jak jeden mąż, dorzucali wszyscy średniowieczni mieszkańcy Paryża wylewając pomyje przez okno na bruk (nie było wtedy innych rozwiązań). Te z bruku po jakimś czasie trafiały do Sekwany.
⠀⠀
W tym malowniczym średniowieczno – paryskim pejzażu miasta pojawiali się śmiałkowie – desperaci, którzy niezniechęceni, chlupali się na golasa w wymownie naznaczonych całą ta codzienną aktywnością żyjącego wokół miasta wodach Sekwany.
⠀⠀

I tak myślę sobie, jak dobrze jest żyć w naszych czasach, kiedy powrót do średniowiecza wydaje się niewyobrażalny… 
⠀⠀


Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version