Lifestyle po parysku.

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Lifestyle po parysku.

Bo można by odnieść wrażenie, że Francuzi – Paryżanie jakby mimowolnie i trochę instynktownie stali się wyznawcami slow life i uważności. I uważnymi adeptami tych drobnych przyjemności, które niesie ze sobą codzienne życie.

Paryżanie tak lubują się w przymiotniku mały – petit.

Dlatego Paryżanie zwyczajowo poprzedzają epitetem mały – petit – drobne codzienny przyjemności życia, nadając im ten posmak lekkości.

Stąd Paryżanin – użyje epitetu mały – petit, żeby wprowadzić ten posmak zwiewności, nie obciążającej żołądka, portfela, ani nie dokładającej niepotrzebnego poczucia winy. Jeżeli obciążającej – to użyje go właśnie po to, by zminimalizować to obciążenie

Dlatego Paryżanie zwyczajowo poprzedzają tym epitetem mały – petit – takie drobne codzienny przyjemności życia, nadające im ten posmak lekkości.

I tak Paryżanin powie:

  • se faire un petit resteau – zafundować sobie małe wyjście do restauracji,
  • rejoindre des amis dans un p’tit resteau – spotkać się z przyjaciółmi w małej restauracyjce,
  • pour une p’tite bière – na małe piwko,
  • pour une p’tite soirée – na malutki wieczór między przyjaciółmi….

Podobnie, żeby zdjąć wszelkie obciążenie i uprzyjemnić może docelowo bolesny dla portfela – akt dokonania zapłaty za coś – kiedy prosimy kogoś o złożenie swojego (aprobującego) podpisu np. pod wyciągiem z karty bankomatowej – również prawdopodobnie użyjemy przymiotnika petit

  • Je vais vous demander une petite signature – Poproszę panią o „mały” podpis…

I tak ten epitet mały dodaje taki niezobowiązujący powiew lekkości – bez obciążenia – drobnej przyjemności, odciążając ją, czy pozbawiając tego może wynikającego z przesytu poczucia winy…

Bo kto mówi „mały” – rozumie lekki, zwiewny, niewinny, pozbawiony skutków ubocznych, tej nieodłącznej ceny, którą ma wszystko w życiu: stresu, wysiłku, który trzeba włożyć w uzyskanie, zdobycie, opłacenie przyjemności.

Bardziej paryski niż Paryżanin?

Bo podobno jest na to sposób: Cały sekret tkwi w słowie paraitre – wydawać się.

Kupujesz sobie le Monde (francuska gazeta codzienna o pewnych ambicjach intelektualnych), wymownie, takim z pozoru nonszalanckim gestem wkładasz ją do kieszeni płaszcza, tak żeby wystawał sam tytuł…

Ten tak mimowolnie (choć z premedytacją) wystający z Twojej kieszeni roztacza subtelny urok wyższej inteligencji i wyrozumiałego spojrzenia na świat.

I już wpisujesz się w stereotyp.

Wcale nie musisz go czytać. Podobno najmniej czytają Le Monde – osoby, które go sobie pronumerują. Złośliwość czy legenda? Podobno w każdej legendzie jest odrobina prawdy. Podobnie jak w każdej złośliwości.

Ale le Monde to symbol przynależności do pewnej klasy…. Tej przynależności nie mierzy się na pieniądze…..
Tu chodzi o coś innego.

Potem wystarczy ostentacyjnie przysiąść na tarasie paryskiej kafejki. Zamówić kawę ekspresso. I ten Le Monde wymownie rozłożony na kawiarnianym stoliku – symbol przynależności do elity intelektualnej.

Byle tego Le Monda nie trzymać do góry nogami…..

A potem zatopić się w otwartą szpaltę le Monde i dyskretnie obserwować, jak wzrasta Twoja paryskość.

Dlaczego Le Monde?

Bo Le Monde spośród całej francuskiej pracy codziennej jest obierany jako najbardzo wyważony czy najbardziej neutralnie i obiektywnie podchodzący do zdarzeń, wypadków i zawirowań codzienności, odmalowujący je i udokumentowujący to dogłębną analizą sytuacji bez większego a priori….

A więc jako najbardziej wiarygodne źródło informacji i wiedzy o świecie (dogłębnie zanalizowanej ze zrównoważonym obiektywizmem w odróżnieniu od innych bardziej tendencyjnie skrzywionych tytułów prasy codziennej).

  • Le Monde – la seule source d’information fiable – jedyne źródło wiarygodnej informacji

Bo inne tytuły – charakteryzują się pewnym tendencyjnym skrzywieniem poznawczym, które staje się ich znakiem rozpoznawczym i sygnałem trafiającym do pewnej konkretnej grupy docelowej.

  • La Libération – c’est hyper à gauche. Libération (inny tytuł francuskiej prasy codziennej) jest mocno na lewo.
  • Le Figaro – c’est hyper à droite. Bardzo na prawo…

No i jeszcze jest Equipe (gazeta sportowa) – ponad podziałami.

Albo pogodzi, albo skłóci na inne tematy – odmienno- poglądowych w kwestiach politycznych przedstawicieli płci brzydkiej. Którego to fenomenu z perspektywy swojej przesiąkniętej dyskretnym urokiem kobiecości i na swój sposób przenikliwej INACZEJ – inteligencji mentalnej blondynki – ja tego fenomenu l’Equipe po prostu nie rozumiem…..

Dla mnie Equipe mogła by nie istnieć, podobnie jak te nasze wszystkie Przeglądy Sportowe…. Bez urazy. Ja po prostu jestem babeczką.

Za to… jako babaczka chciałabym być taka BCBG…

Jest takie określenie, które wszystkim tym którzy marzą o Paryżu wydaje się być esencją paryskosci, tzn tego niewymuszonego, spontanicznego, naturalnego szyku – kojarzonego z Paryżem:

BCBG – bon chic bon genre – w wersji jak najbardziej poprawnej politycznie.

Choć oczywiście pewni żartownisie dopisali tu swoje rozwiniecie tego skrótu –

BCBG – beau cul, belle gueule – ładna d….. (no dobra bez bip bip) – ładne pośladki, ładna facjata.

To tyle w temacie lingwistyki…..

Paryski szyk rozumiany jako stonowana, niewymuszona, choć powstrzymywana na wodzy elegancja może być dla podkreślenia smaku okraszony symptomatycznym słówkiem – PUTAIN, czyli prosta, swojska KURWA.

No i KURWA – putain…

Francuski bloger i przedsiębiorca Olivier Magny napisał fajny esej na temat słowa: putain. Esej o zastosowaniu słowa putain w języku francuskim, a konkretnie w paryskiej odmianie francuskiego.

Reasumując: Jeżeli nie wiesz, co powiedzieć, powiedz: putain.

Słowo posiłkowe najchętniej używane i nadużywane, wcale nie w języku polskim (no może też). Ale w języku francuskim. Dokładnie w jego paryskiej odmianie.

Oczywiście obok takich ewidentnych zastosowań do wyrażenia negatywnych emocji. W stylu:

  • Putain, mais c’est pas possibile. K…., przecież to nie możliwe.

Słowo putain może służyć wyrażeniu całej palety emocji, od zdziwienia:

  • Putain, il est déjà 8 h. K…. już jest 8. Kiedy ten czas przeleciał…

Ale to magiczne na swój sposób słowo może też wyrażać zachwyt, czy wręcz uznanie:

  • Putain, c’etait hyper bien. K…. ale to było dobre. Np ten świeżo obejrzany film.

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

2 odpowiedzi na “Lifestyle po parysku.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version