Niewiarygodna historia pochodzenia paryskiego croissanta (z polskim akcentem), którą wyczytałam w książce Piotra Kraśko pt “Francja”.
Croissant, który maczany w porannej kawie z mlekiem stanowi prawie że nieodłączny element paryskiego śniadania.
Ale o ile pierwszy oficjalny przepis na croissanta powstał w 1839 roku w paryskiej piekarni o wiedeńskim klimacie przy rue de Richelieu. O tyle takie rogaliki wypiekano już od niemal 200 lat w Wiedniu.
A ich pomysłodawcą mógłby być Polak – Jerzy Franciszek Kulczycki.
A oto jak zaczęła się ta historia.
Sięga ona czasów, kiedy Wiedeń był oblegany w 1683 r. przez wojska potężnego Kara Mustafy: miasto skłaniało się ku kapitulacji, tracąc nadzieję w nadejście ratunku.
I wtedy nasz z rodak, który doskonale mówił po turecku, niczym Jan Skrzetuski przemykający się z oblężonego Zbaraża w Ogniem i Mieczem, przebrany w strój żołnierza osmańskiego, dziarsko podśpiewując przemierzył obóz wroga celem ściągnięcia pomocy.
Kulczyckiemu udało mu się uzyskać posłuchanie u księcia Karola V Leopolda, który poruszony obrazem paniki we Wiedniu nakazał mu wrócić do miasta i przekazać, że nadejdzie odsiecz.
I znowu nasz szlachcic, który się kulom nie kłaniał (to z innej bajki), ani osmańskim mieczom, tak jak przeszedł wrogi obóz w jedną stronę, tak też wrócił z powrotem do oblężonego Wiednia. Tu przekonał władze miasta do wytrwania w oporze i oczekiwania na odsiecz.
Pomoc – polska husaria – nadeszła szybko.
Kara Mustafa pokonany, Wiedeń i Europa ocalone.
W nagrodę Kulczycki mógł zabrać z obozu wroga jedną rzecz.
szlachcic okazał się być przewidującym biznesmenem:wziął ze sobą worki z egzotycznym ziarnem kawy.
Kulczycki będąc człowiekiem oblatanym w świecie wiedział, że stając się jej posiadaczem ma zapewniony spokojny byt do później starości.
Jego wiedeńska kawiarnia Dom pod Niebieską Butelką stała się słynna na cały Wiedeń. Kulczycki namówił pobliskiego piekarza, żeby wypiekał dla niego bułeczki w kształcie półksiężyca na wspomnienie triumfu nad Turkami i tego, gdzie zaczęła się jego historia. No a że bułeczka dalej z Wiednia zawędrowała do Paryża, podobnie jak inne przysmaki, które dzisiaj Francuzi gwoli sprawiedliwości nazywają viennoiserie.
Jakkolwiek tutaj należałoby docenić wspaniałą umiejętność Francuzów, którzy potrafią przejąć pomysł i go dopieścić w swoim sosie, że stanie się kultowym produktem francuskiej gastronomii. No i przede wszystkim nieodłącznym elementem paryskiego śniadania…
A celem utrwalenia:
Co Francuzi jedzą na śniadanie?
un petit déjeuner – śniadanie
un croissant – rogalik
une tartine – kromka, kanapka, toast
une tartine grillée avec du beurre – toast, czyli zgrilowana kromka chleba z masłem, posmarowana masłem
une tartine au beurre et à la confiture – kromka z masłem i konfiturą
un croissant trempé dans un chocolat chaud – rogalik maczany w gorącej czekoladzie
un biscuit – ciastko
des céréales – płatki śniadaniowe
un chocolat chaud – gorąca czekolada
un café – kawa
un café au lait – kawa z mlekiem
un thé – herbata
un thé citron – herbata z cytryną



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.