Kiedy wieczór niesie ze sobą spełnienie od dawna pokładanych w nim nadziei…

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Bo Francuzi tak malowniczo mówią – wielki wieczór – grand soir – o wieczorze spełnionych nadziei, odniesionego – a długo wyczekiwanego zwycięstwa…

Ale z tym wyrażeniem wiąże się ciekawa historia.

wielki wieczór – grand soir

Rewolucjoniści używają go przywołując oczekiwaną przez siebie zmianę – spełnienie utopijnych wizji, o które walczą. Które kiedy się realizują – po wyjściowej euforii – okazuje się – zawsze to samo, że trzeciej drogi nie ma… Są jedynie obiecanki – cacanki.

Ale póki co: niech nic nie zmąci tej długo wyczekiwanej chwili. Nawet jeżeli za chwilę – rewolucja pożre swoje dzieci…

Politycy, którzy wygrywają wybory po napiętym (może pełnym zwrotów akcji i oscylujących w jedną, czy drugą stronę wstępnych wyników wyborów).

Ale kiedy wreszcie po tym męczącym wyczekiwaniu na oficjalny wynik, ten spada i okazuje się być tym wyczekiwanym – tak – zwycięstwo, następuje  EUFORIA.

Ta chwila była warta tych poświęceń.

Ta chwila oddechu przed objęciem funkcji…Kiedy proza życia weźmie górę nad jego poezją. Moment beztroskiego spijania szampana z kieliszków.

Byle odpowiednio wybrać ku temu miejsce. Bo można tym spijaniem szampana spalić swoje szanse na kolejną kadencję, jak Nicolas Sarkozy, który w dniu wygranych przez siebie wyborów prezydenckich świętował swój wielki wieczór w zbyt ekskluzywnej restauracji Fouquet’s na Polach Elizejskich.

A wtedy grand soir – przemienia się prozaicznie w faux pas (fałszywy krok).

Ale najpierw trzeba oblać ten moment, zanim: polityk, rewolucjonista, wizjoner – uświadomi sobie bezmiar swoich obowiązków i niemożność zrealizowania tego, co obiecał. I było obiecywać?

Ta szczególnie emocjonująca chwila przełomu, spełnienia, zapowiedzi realizacji marzeń, wizji, pragnień – grand soir – wielki wieczór.

Ale to wyrażenie – jak to często bywa w kwestii etymologii – ma dość anegdotyczne korzenie i historię. Bowiem…

Krótka historia.

Otóż w roku 1882 toczył się proces tzw czarnej bandy, czyli robotników – anarchistów z Saône-et-Loire, nazywanych w ten sposób, gdyż zbierali się na tajnych zgromadzeniach nocą, żeby przygotować grunt pod swoje działania: agitować, czy po prostu w kręgu zaufanych promować swoje rewolucyjne idee. 

Podczas procesu, komentowanego przez prasę, sędzia wypytywał jednego z oskarżonych na temat znalezionego u niego listu, w którym jeden ze związkowców nawoływał do podjęcia energicznych działań, ponieważ:

wielki wieczór – „grand soir”  zbliżał się wielkimi krokami. 

I ta enigmatyczna formułka, bliżej nieokreślonego przełomu (ale przez to właśnie bardzo ekscytująca i na swój sposób działająca na wyobraźnię) – chwyciła.

Zacytowana przez kronikarza prowadzącego rubrykę sądowniczą we francuskim Figaro, który w swojej relacji nie omieszkał jej nadmienić. 

Ta malownicza formułka – właśnie przez tą swoją enigmatyczność mocno podziałała na wyobraźnię sobie współczesnych. Gdyż zostawiając sporo miejsca na  własną interpretację, każdy mógł wstawić sobie to, co dla niego w danym momencie było ważne.

I to chwyciło. Zarówno na prawicy, jak i na lewicy. Na obydwu skłóconych i konkurujących ze sobą stronach sceny politycznej.

A potem wyrażenie „grand soir” przeszło do języka potocznego.

Porcja słówek:

un grand soir – wielki wieczór

marquer les esprits – odcisnąć piętno

les révolutionnaires – rewolucjoniści

la bande noire – czarna banda

des ouvriers anarchistes – robotnicy – anarchiści

 
 

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version