Dokładnie w samo połunie. Jak w tym westernie…
Na początku było to dla mnie ogromnym szokiem kulturowym…. Obiad w samo południe… A tu mój żołądek czekał dopiero na drugie śniadanie….
I znowu przyłożyła do tego rękę Rewolucja Francuska.
Bo Zgromadzenie Rewolucyjne obradowało od południa do godziny szóstej wieczorem. Więc logicznie kolacja wypadała wtedy o godzinie 6-stej po zakończeniu obrad. Ale co z obiadem?
Który tradycyjnie jedzono gdzieś koło godziny 2-giej (13.30 – 14.00) ? Po prostu wypadał z obiegu…
Z nim też panowie rewolucjoniści zrobili małą rewolucję. Ten tradycyjny obiad po prostu wypadł z użycia.
Bo żeby nie obradować na pusty żołądek, zupełnie naturalnie i spontanicznie pojawiło się drugie (bardziej sycące) śniadanie, gdzieś koło godziny 11 -stej rano. Było ono złożone z wędliny podawanej na zimno, albo z jakiejś innej konkretnej porcji mięsa … podgotowanej – jakieś kotlety, parówki, czy inna golonka.
Określano to mianem: déjeuner à la fourchette, czyli śniadanie na widelec, czy na widelcu.
I ten nowy rytm posiłków stopniowo przyjął się w całym kraju…
Ale wtedy jeszcze to nie był obiad, tylko drugie śniadanie… Bo śniadanie były wtedy dwa: i obydwa nazywały się: déjeuner.
- Pierwsze, zjadane z samego rana, zaraz po przebudzeniu się: zwyczajowa kromka chleba, dzban wina (ach ci Francuzi) i talerz zupy….
- Drugie: sycący talerz mięsa zjadany gdzieś około godziny 11-stej.
Obydwa nazywały się: déjeuner.
Co wzięło się od słowa: jeûne: głodówka. A dokładnie rompre jeûne – przerwać głodówkę (przedrostek dé).
Bo w XIII wieku słowo déjeuner oznaczało pierwszy posiłek spożywany przez zakonników… po zwyczajowym okresie postu, który zaczynał się poprzedniego dnia wieczorem… do kolejnego dnia rano.
Przez jakiś czas obydwa posiłki, czyli de facto to pierwsze i drugie śniadanie (to drugie, które dzisiaj jest realnym obiadem) były nazywane tak samo: déjeuner.
I dopiero w XIX wieku zaczęto je rozróżniać między sobą … Pojawiło się więc określenie:
- petit déjeuner, czyli śniadanie, pierwszy posiłek, jedzony wcześnie rano, po przebudzeniu.
- déjeuner – sycący posiłek, de facto w naszym rozumieniu obiad, jedzony koło południa. Bo w rzeczywistości, często przerwa obiadowa (w zależności od tego, kiedy zaczyna się pracę) może wypadać nawet o 11.30.
No i jeszcze wieczorem zostaje nam dîner, czyli w naszym rozumieniu: kolacja.
Gdzieś po drodze pod koniec XVIII wieku tradycyjne petit déjeuner jedzone od wieków w formie: kromka chleba, dzban wina i sycący, czy dający siłę na kolejny dzień pracy: talerz zupy ustąpiło miejsca nowej modzie… czyli dzisiaj równie tradycyjnej kawie z mlekiem.
A ponieważ z czasem ponownie doceniono wartość śniadania (i uświadomiono sobie potrzebę dodania do niego czegoś bardziej sycącego) dorzucono do niego dodatkowe elementy. W wersji na słodko.
Bo dzisiaj tradycyjne francuskie śniadanie jest jedzone na słodko.
Mojemu mężowi po prostu żołądek wywraca się rano do góry nogami na samą myśl o czymś bardziej konkretnym… Nie…
Tradycyjne francukie śniadanie (le petit déjeuner traditionnel)
Tradycyjne francukie śniadanie (le petit déjeuner traditionnel) to kawa z mlekiem i jakieś pieczywo. Café, café au lait, du pain. Ale już wędliny. Bój się Boga… Tak jedzą ci nieokrzesani Anglicy…. Z którymi Francuzi mniej lub bardziej świadomie rywalizują na wszystkich polach.
Pewnie też i śniadaniem….
A ja tymczasem lecę coś zjeść na śniadanie i pozdrawiam Was serdecznie
Beata

BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.