une vipère
Każdy zna – ma taką życzliwą inaczej koleżankę w pracy….
Tu chciałam oddać ten charakterystyczny wyraz twarzy, wyraz pewnego takiego zatroskania (troski o drugiego człowieka), żeby tym bardziej pożerować sobie na nim i na jego przypadkach – językiem.
Ta zaraza tak to ma… Że lepiej nie podpaść jej pod język, nie odwracać się do niej plecami (jak w wersternie), nie wychodzić z pomieszczenia, bo będziesz kolejną ofiarą, ona weźmie Cię na języki…
Żeby nie jątrzyć dalej goryczy, mam taką koleżankę w pracy… – jak pewnie każdy… kiedy słyszę, co mówi o innych, zastanawiam się, nie mogę się oprzeć tej refleksji: co ona mówi o mnie, kiedy ja tego nie słyszę…
I tu dopada mnie, żeby nie powiedzieć dreszczyk emocji, bo w sumie wolę tego nie wiedzieć. Na zasadzie, kto mniej wie, ten spokojniej śpi.
Każdy zna – ma taką życzliwą inaczej koleżankę w pracy….
être une langue de vipère – język żmii
Wróciłam do mojej ulubionej aktywności – nagrywania satyrycznych filmików: ja, ale nie ja – tzn ja na potrzeby przekazywania języka francuskiego.
Tu tak bardzo wyczułam się w rolę….Wybaczcie….
Voir cette publication sur Instagram
Język żmijki, on ma rysy pewnej mojej znajomej z pracy…..
être une langue de vipère
mauvaise langue, langue de serpent, de vipère
Ale, żeby nie było tak czarno i ponuro… tym razem jeszcze kilka sympatyczniejszych wyrażeń ze słowem: „język”. bo czy zaraz trzeba nim obgadywać za plecami?
Avoir la langue bien pendue
– być gadatliwym, parler facilement, être bavard
Ne pas avoir sa langue dans sa poche
avoir la repartie vive.
Nie trzymać języka w kieszeni, czyli nie być nieśmiałym – potrafić zagadać – pogadać z innymi.
Retrouver sa langue
– odnaleźć swój język, czyli np ktoś przyciśnięty do muru, który nic w odpowiedzi nie potrafi z siebie wycisnąć, a tu spiął się w sobie, zebrał siły i zaczął
– mówić, po chwili ciszy
Savoir tenir sa langue
– umieć trzymać język za zębami, umieć zachować sekret.
ale sekrety też trzeba wiedzieć, komu je powierzać, żeby nie stały się tajemnicą poliszynela.
Tirer la langue
– czyli wyciągnąć język, pokazać go w efektownym geście Kozakiewicza, dzieci tak robią
i że tak powiem, pozwala to im w jakimś stopniu wyładować złe emocje.
La langue de bois
– czyli jak to mówią żartobliwie Francuzi, można by sie zastanawiać, czy ten język nie jest wykładany w ENA, czyli prestiżowej szkole francuskiej administracji.
Mówią nim politycy wszystkich krajów,
żeby nie wić się jak zaskroniec odpowiadając na niewygodne pytanie, tylko odpowiedzieć na nie pięknymi, nic nieznaczącymi, wytartymi frazesami.
A ja pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.