Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.
Kocham paryskie kwiaciarnie.
Bo te nawet w najbardziej ponurą paryską szarugę (a tu często pada) wnoszą mały promyk radości. Paryskie kwiaciarnie przypominają, że wkrótce nadejdzie wiosna.
Lubię zachwycać się tymi uroczymi, wielobarwnymi straganami. W Paryżu nawet istnieje specjalna sieć kwiaciarni zadedykowana różom. Pod szyldem “W imię róży”. Po francusku Au nom de la rose.
Tradycją jest to, że paryscy hotelarze zaopatrują się tam w prawdziwe płatki róży (można je tam dostać o każdej porze roku). By udekorować nimi pokoiki przeznaczone dla zakochanych par. Delikatne płatki róży rozłożone na poduszce, czy na nocnym stoliku.
Do tego dodajmy widok na paryskie dachy z rysującą się w oddali charakterystyczną sylwetką Wieży Eiffla. Płatki różane na brzegu umywalki, roztaczające delikatną woń różaną po całym hotelowym pokoiku. Na powitanie. To wszystko tworzy niepowtarzalny nastrój i podtrzymuje mit Paryża – miasta zakochanych.
A może przy okazji warto odwiedzić Most Sztuk Pięknych (Pont des Arts), by dla pewności zamknąć tam swoją miłość na wieczną kłódkę i rzucić okiem na sąsiedni Pont Neuf?
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.