
🤔 Znam osoby, które uważają się za antytalenty językowe – i sama też kiedyś za takowy się uważałam:
🤔w czasach szkolnych, kiedy nic nie umiałam i za nic w świecie nic nie kumalam z angielskiego.
Aż pewnego dnia coś się we mnie zmieniło, przełamało do tego języka,
przyszła nowa nauczycielka i zaczęła wymagać.
Bo u poprzedniej mało wymagającej niczego nie kumalam, ale to wystarczyło by się prześlizgnąć.
No ale teraz nie miałam wyboru – przysiadłam, zaczęłam zakuwać angielskie słówka (które dziwnym zbiegiem okoliczności, bez tego zakuwania zupełnie nie wchodziły mi do głowy).
A w miarę, jak je przyswajałam powoli zaczęłam wierzyć w siebie. A wiara czyni cuda i dodaje skrzydeł, by unieść coraz więcej pracy.
Co więcej ze zdziwieniem stwierdziłam, że lubię to robić.
Fakt, chciałam przede wszystkim nauczyć się języka francuskiego – to miłość mojego życia, nie wiem skąd ona mi się wzięła, wiem, że wywiodła mnie na manowce, tzn na emigrację.
Ale mniejsza o to, bo emigracja w jakiś sposób zawsze ubogaca życie. A w moim przypadku sprawiła, że posmakowałam rzeczy, których bez tego głodu i ciekawości świata, wywołanych pragnieniem nauczenia się języka francuskiego nigdy bym nie skosztowała.
Dzięki emigracji z niejednego pieca posmakowałam chleb. Moje życie jest o te smaki bogatsze.
Z kolei to, że znam angielski – jakoś tam – bo nauka języka nigdy się nie kończy – sprawia, że mogę słuchać wielu inspirujących podcastów –
bo to jest ten język, w którym w dowolnej dziedzinie możemy znaleźć najwięcej wartościowych materiałów.
Czasami po prostu chodzi o to, żeby uwierzyć w siebie.
To jest najlepszy punkt wyjścia – zanim zabierzemy się do działania. Ale też po drodze trzeba go w sobie pielęgnować….
I przede wszystkim nie zrażać się, gdy nie wychodzi od razu.
Bo pewne rzeczy wymagają tego, by połamać sobie na nich zęby w kilku kolejnych podejściach, by potem je pokochać.
A wtedy to będzie miłość z wzajemnością, która odwzajemni włożony wysiłek.
Warto było, chociaż nie było łatwo. Bo jeżeli znajdziesz drogę bez przeszkód to znaczy, że ona prowadzi donikąd.
Odwagi.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
Pewność siebie faktycznie pomaga w nauce języków, chociażby w sprawie mówienia w obcym języku do obcych.
Ja nie sądzę, by miała jakieś mega problemy z nauką języka – gorzej ostatnio z czasem i motywacją do regularnej nauki…;)
Przepraszam, że tak pesymistycznie, ale chyba jednak istnieją antytalenty językowe…
12 lat nauki angielskiego w szkole… Dalej nie jestem w stanie posłuchać podcastu czy obejrzeć serialu bez napisów…
5 lat nauki hiszpańskiego… I w sumie nie wiem czy cokolwiek jestem w stanie powiedzieć po hiszpańsku. I raczej nie jest to wina nauczycieli, bo naprawdę miałam/mam mnóstwo różnych nauczycieli… ;P
Beatko, Ty antytalentem? Tytuł mnie zaskoczył. Sama nieraz miałam takie mysli w kontekście niemieckiego, ale parę lat temu odkryłam, że to było lenistwo.