Skąd wzięła się nazwa GILOTYNA?
Kiedy posłowi i lekarzowi Joseph Ignace Guillotin (1738 – 1811) udało się uzyskać aprobatę dla gilotyny przez Zgromadzenie Konstytucyjne w październiku 1790 roku, czym dokonał w pewien sposób, może w przewrotnym rozumieniu, a jednak: dzieła humanitarnego – demokratyzacji w delikatnej kwestii usankcjonowanego prawem odbierania życia.
Odtąd jego nazwisko miało służyć do firmowania tego specyficznego wynalazku.
Odium związane z tym urządzeniem, które stało się symbolem bezlitosnego terroru rewolucji francuskiej spowodowało, że członkowie rodziny Guillotina zmuszeni byli zmienić nazwisko.
Niemniej….
Skazani na śmierć, odtąd byli równi względem najwyższego w tym kontekście wymiaru sprawiedliwości.
Kiedy dotychczas w zależności od statusu społecznego wysyłano ich w tę ostatnią podróż na różne (mniej lub bardziej wymyślne) sposoby:
– skracano o głowę szabelką, albo siekierą (w zależności od tzw „urodzenia”),
– otwierano im furtkę do tamtego świata przez powieszenie,
– albo aplikowano bardzo widowiskowe dla gawiedzi, jakkolwiek niezmiernie bolesne dla delikwenta: rozerwanie końmi,
– czy mniej lub bardziej powolne spalenie na stosie.
A wszystko to w zależności od statustu i tzw. przynależności społecznej.
W tym kontekście gilotyna wprowadzała swego rodzaju demokratyzację.
Od czasu pana Guillotin – gilotyna skracała wszystkich po równo, o głowę, niezależnie od ich pozycji społecznej i pochodzenia.
Gilotyna
Nieodłączna część pejzażu francuskiej historii.
Przetestowano ją po raz pierwszy 15 kwietnia 1792 roku na nieboszczykach na podwórzu szpitala Bicêtre.
12 dni później odbyła się oficjalna inauguracja gilotyny: ścięto nią głowę pierwszego skazańca.
Jakkolwiek gawiedź w tym pierwszym podejściu wygwizdała gilotynę, bo według jej uznania oferowała dość ograniczone w czasie widowisko i na pewno mniej emocjonujące niż wcześniejsze rozrywanie końmi.
Po szybkim przejechaniu, wręcz „myknieciu” gilotyny po spoconym karku skazańca, błyskawicznie i prawie że bezboleśnie dla delikwenta, aż chciałoby się powiedzieć: jakże humanitarnie.
W porównaniu z tym, co było.
Co z tego, skoro publiczność odczuwała pewien niedosyt.
Doktor Guillotin nie bez oporów, zgodził się, by jego rodowe nazwisko uświęciło ten w pewnym sensie humanitarny,
choć momentami dyskusyjny wkład w historię Francji i historię ludzkości.
Ze względów pragmatycznych, gilotyna szczególnie nadużywana w czasach rewolucji francuskiej weszła do powszechnego użycia,
ze względu na sporą wygodę i pewien humanitaryzm…
w zestawieniu z rozrywaniem końmi.
Niemniej:
Stare ryciny pokazują, że podobne maszyny istniały już od XII wieku i to w różnych krajach Europy.
Prototyp gilotyny stworzył Niemiec, niejaki Tobias Schmidt, mieszkający na codzień w Paryżu i konstruujący tu ówczesne klawesyny.
Czym pewnie zrobił sobie mały skok w bok od codziennej rutyny.
Tu takie niezwiązane, acz ciekawe z historycznego punktu widzenia słówko:
facteur de clavecin – montujący klawesyny
le métier de facteur de clavecin – fach konstruktora klawesynów
un travail artisanal de grande précision – fach wymagający ogromnej precyzji.
GILOTYNA
nazywana brzytwą narodową – le rasoir national
Z czasem te maszynerię udoskonalił i dopracował francuski lekarz i chirurg, sekretarz Akademii Chirurgów: Antoine Louis.
To dzięki niemu gilotyna początkowo uzyskała przydomek: Louison lub Louisette.
Zresztą pieszczotliwie, może nie chcąc poddać się czarnowidzkim i posępnie złowrogim nastrojom nazywano ją też przewrotnie:
brzytwą narodową – le rasoir national, albo wdową – la veuve.



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.