Paryż, a przynajmniej jego historyczne centrum pełne jest turystów. Turyści są wszędzie, bo wszystko jest tu przewidziane dla nich: hotele, sklepy z pamiątkami, markowe sklepy z ciuchami, najróżniejsze rozrywki, no i oczywiście wspaniałe zabytki.
Ale czy zastanawialiście się gdzie w tym turystycznym kotle można spotkać prawdziwych paryżan?
Takim miejscem w sercu Paryża są Ogrody Luksemburskie.
Paryżanie przychodzą tu by posiedzieć sobie na świeżym powietrzu (samemu lub z przyjaciółmi), by poczytać, poćwiczyć, pobiegać, urządzić sobie piknik (jest tu specjalnie wydzielony kawałek trawnika, na którym można sobie klapnąć). Paryżanie przychodzą tu w wolnych chwilach, po pracy, by pooddychać świeżym powietrzem i szczególną (studencko-intelektualno-sportową) atmosferą tego miejsca. Zaglądają tu „po drodze”, po ciężkim dniu pracy, by się odprężyć, spotkać z kimś, by doświadczyć tu skrawka zieleni i świeżego powietrza. Przychodzą tu, by … nic nie robić. Po prostu, by tu pobyć.
Można tu spotkać zakochane pary, grupy przyjaciół namiętnie dyskutujących lub leniwo polegujących na krzesełkach (rozstawionych i dostępnych dla wszystkich po całym ogrodzie), starsze osoby z książką w ręku, całe rodziny przechadzające się z lodami (przyznam się, że za każdym razem, gdy wpadamy tutaj, kupujemy lody w pobliskiej kawiarence Amorino).
A w międzyczasie turyści biegają po muzeach, zaliczają kolejne punkty z przewodnika, buszują po markowych sklepach (w końcu na wakacjach wszyscy swobodniej sięgamy do portmonetki). No i może przelotem zaglądają do Ogrodów Luksemburskich, by strzelić sobie małe „selfie” z budynkiem Senatu w tle.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
Tu w miastach brakuje miejsc wolnych od pijaczków i głośnej młodzieży. Krzesełka fajne.