Francja mistrzem świata 2018

Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Pisane na gorąco podczas meczu…

Najpierw cały czas kraj zamarł w bezruchu w oczekiwaniu na wynik.

Wracałam z pracy do domu jeszcze w trakcie trwania meczu.

Jak zawsze z objazdem, bo kluczowa dla mnie stacja Charles de Gaulle Etoile przy Łuku Triumfalnym i tym razem profilaktycznie została wyłączona z ruchu.

A jednak jeszcze udało mi się wrócić do domu metrem. Podczas, gdy niektórzy moi koledzy z pracy musieli wracać do domu na piechotę.

Dowożąca ich firma autobusowa, stwierdziła że właśnie tego dnia na wszelki wypadek nie wypuści w trasę autobusów, bo po meczu, zakończonym takim, czy innym wynikiem wszystkiego można się spodziewać po kibicach.

Ale mimo tych perturbacji….

Powtórka z roku 1998. Taki dzień zdarza się raz na 20 lat….

Pierwszy raz Francuzi przeżywali tę euforię finału Mistrzostw świata i ostateczne zwycięstwo w 1998 roku. Jeszcze pamiętam tamtą radość i szaleństwo. Przypuszczam, że tym razem będzie podobnie.

Chyba nikt i nic nie będzie w stanie popsuć im dobrego humoru.

Nawet kilka spalonych z rozmachu samochodów na przedmieściach … w przypływie radości… Zobaczymy, co przyniesie noc i najbliższe dni.

Na czas trwania meczu całe życie jakby skupiło się wokół okolicznych barów.

Jak na ironię losu sfotografował mi się angielski Pup oblężony przez kibiców francuskiej reprezentacji.

Wiele osób przyjechało z obrzeży aglomeracji specjalnie do Paryża, by poczuć tę atmosferę, by w jakiś sposób stać się częścią tej historii.

W metrze (wracałam nim jeszcze w trakcie meczu) obserwowałam początki szaleństwa, które dopiero po jego zakończeniu osiągnęło swoje apogeum.

Takiej atmosfery dawno tu nie było.

Bo wszyscy chcieli dostać się do centrum, do tych profilaktycznie wyłączonych z ruchu stacji, gdzie Francuzi o najróżniejszych korzeniach zbierali się, by świętować.

Przez ostatnie minuty meczy – samą jego końcówkę – szłam na piechotę po opustoszałych (na tę okazję) ulicach mojego miasteczka.

Aż w pewnym momencie z otwartych okien dobiegło mnie końcowe odliczanie i wybuch euforii:

On a gagné. Wygraliśmy.

Potem jakby jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – rozszalały się klaksony przejeżdżających samochodów.

Rozpędzeni na wietrze motocykliści z powiewającymi za sobą flagami w tym pomeczowym szaleństwie ⚽️⚽️⚽️⚽️.

Wróciłam do domu i stwierdziłam, że raczej nie będę się stąd ruszać. Po dniu pracy. W tak podgrzenej do białości atmosferze….

Z otwartego okna dobiegła mnie symfonia rozentuzjazmowanych klaksonów. A na ulicach Paryża podobno rozpętało się prawdziwe szaleństwo.

Zresztą nawet u mnie na pobrzeżach miasta – w zwyczajowo spokojnej dzielnicy – to nie był spokojny wieczór. Do późnej nocy trwał ryk klaksonów i okrzyki rozentuzjazmowanych przechodniów na lekkim gazie….


Jeżeli uważasz, że tworzone przeze mnie materiały są pomocne, proszę podaj dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version