Bo o tym, że francuskie przedmieścia to takie bomby z opóźnionym zapłonem….
świat dowiedział się całkiem niedawno. Tymczasem ta sytuacja trwa tu już od lat. Przedmieścia wielkich francuskich aglomeracji … wybudowane w pośpiechu, by masowo przyjąć emigrantów (głównie z byłych koloni) w latach 60-tych i 70-tych. Wtedy Francja potrzebowała rąk do pracy i nie znała bezrobocia. Tylko, że nikt nie pomyślał, co będzie dalej. Typowa długowzroczność klasy politycznej. Dziś niektóre z tych przedmieść stały się prawdziwym „No man’s land”. Szczególnie podparyski okrąg 93. Panuje tu brak perspektyw i … islamiści.
Skąd biorą się islamiści na podparyskich przedmieściach?
Bo zły adres w CV, obco brzmiące nazwisko i ciemniejsza karnacja skóry potrafią pogrzebać jakiekolwiek szanse na uczciwą pracę.
Tu policja nie zagląda. A jak zajrzy, to na powitanie dostaje płytą chodnikową. Bo policja psuje tu biznes lokalnym dealerom … narkotyków. Co kraj, to obyczaj. Takie przedmieścia to już zupełnie inny kraj. Mało kto tak naprawdę czuje się tu Francuzem.
A propos rzucania w policję płytą chodnikową. Mój sąsiad z czasów, kiedy mieszkałam na takim właśnie przedmieściu, uratował od wykrwawienia policjanta, którego przywitano tu w taki specyficzny sposób. Policjant parkował samochód podczas, gdy jego koledzy oddalii się, by interweniować gdzieś w dzielnicy. I jak tylko został sam, oberwał płytą chodnikową w głowę.
Sąsiad dawny wojskowy (w swoim kraju, dziś emigrant) uratował policjanta od niechybnej śmierci przez wykrwawienie. Za co w trybie ekspresowym dostał order i obywatelstwo francuskie. Skądinąd wspomniany sąsiad to trochę taki typowy przykład emigranta starszej daty. W swoim kraju wysokopostawiony wojskowy (pułkownik), na emigracji … zwykły wykidajło. To w sumie niezbyt motywujący obrazek dla dzieci z takich emigranckich rodzin. Ale
Tutaj dobrą nowinę głoszą islamiści.
Stąd wielu nastolatków ucieka z domów na … woję w Syrii. Przecież na dobrego terorystę w niebie czeka 70 dziewic. Kto w raju będzie się przejmował tym całym testosteronem? Na ziemii zaś się przejmują.
Tu kobieta w spódnicy jest dziwką.
Przecież sama się o to prosi. Wiele kobiet dla bezpieczeństwa nosi woalkę. Nawet, jeżeli nie są muzułmankami. Tak np robią niektóre moje koleżanki mieszkające w takiej dzielnicy po wyjściu z pracy: podwójne życie (jak w reklamie, ale zupełnie na odwrót).
A politycy zamiatają cały ten problem pod wycieraczkę. Czasami tylko wyciągają jako argument w kampanii wyborczej. Katar ładuje w te przedmieścia pieniądze dla współbraci w wierze. To dla nich inwestycja i pewnie zabezpieczenie na przyszłość bez ropy. A przedmieścia rosną w siłę (ilościowo). W końcu ten problem pęknie, niczym wrzód na szanownych 4 literach.
Dodatkowo wysokie podatki we Francji (dla drobnych firm, te duże i tak skutecznie je obejdą, czyli jak to się mówi – zoptymalizują – tzw optymalizacja podatkowa). Niemniej te wysokie podatki skutecznie zniechęcają przedsiębiorczych. Do tego wysokie zasiłki, zapomogi, CAF-y, RSA i inne zagłuszają wyrzuty sumienia u tych, którym się nie chce.
[ctt template=”1″ link=”6FP2j” via=”no” ]Trop d’impôt tue l’impôt. Za duże podatki zabijają podatki. [/ctt]
Tymczasem ja ciągle czytam, że w kraju brak perspektyw. I tak sobie myślę, że w Polscie ludziom żyje się coraz lepiej (powiedzmy to sobie uczciwie), a wciąż tyle samo narzekają. Bo weszło nam to w krew.
Emigracja to dobra szkoła życia.
Dzisiaj z dystansu, z emigracji patrzę na to inaczej. Pewnie też dlatego, że emigracja to taka dobra szkoła życia. Co to, jak każda dobra szkoła życia solidnie daje po 4 literach. No i jeszcze uczy pokory i optymizmu. Im człowiek jest biedniejszy, tym bardziej potrafi cieszyć się życiem.
Bo tylko zapytajcie: „Co to jest brak perspektyw?” emigranta bez papierów. On pewnie nawet się nad tym nie zastanawia. Bo po co? Sam musi sobie jakoś poradzić. Nikt za niego tego nie zrobi. A już na pewno: im człowiek jest biedniejszy, tym bardziej potrafi cieszyć się życiem. Tego nauczyła mnie emigrancja i moi emigracyjni znajomi.
Nie narzekajmy więc na polską rzeczywistość i brak perspektyw. Wydaje mi się, że Francuzi długoplanowo perspektywy mają gorsze. Bo też tak jak my narzekają. Choć już mało co im się jeszcze chce robić. No i jeszcze ta bomba z opóźnionym zapłonem na ich przedmieściach, która od czasu do czasu wybucha.
Wielkie możliwości zaczynają się w głowie i trzeba się o nie bić. Ale …
[ctt template=”1″ link=”deYtn” via=”no” ]W lepsze jutro trzeba najpierw samemu uwierzyć. [/ctt]
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Enregistrer
Enregistrer
Enregistrer
Enregistrer
Enregistrer
BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
Poruszyłaś ważny temat, który jakiś jest skutecznie pomijany w mediach a politycy przymykają na niego oczy. W UK nie ma może tak widocznego problemu islamizacji pewnych regionów ale zawsze znajduje się inne ważniejsze problemy gdy ktoś poruszy strunę emigracyjnych problemów. Słyszałam o tym,ze we Francji to problem jednak nie maniakami pojęcia iż ma on już taki zasięg. A co do wyolbrzymiania problemów i narzekania , cóż dla nas Polaków to chyba cecha narodowa.
Twoj wpis bardzo mi sie podoba! Denerwuje mnie, ze nikt nie mowi o tej sytuacji sensownie. Z jednej strony mamy czubkow, ktorzy „nienawidza arabusow”, a z drugiej strony ludzi, ktorzy ciagle zamiataja problem pod dywan. Kiedy przyjechalam do Paryza bylam zszokowana agresja na ulicy, kierowana szczegolnie w kierunku kobiet. I nikt z tym nic nie robi! Paryzanki chodza po ulicach ze sluchawkami na uszach, w okularach, nie ubieraja sie prowokacyjnie. Tylko ile tak mozna udawac, ze problemu nie ma?