Bo pogoda dzisiaj taka w Paryżu skłaniająca do beztroskiego fare niente (ale to akurat wyszło mi po włosku)
Ale dlaczego mówimy po francusku „avoir la flemme”?
Kiedy człowiekowi tak bardzo się nie chce, że stwierdza i nieodpracie stara się sam siebie do tego przekonać, że w zasadzie momentami robienie czegokolwiek jest wbrew dogłębnej naturze ludzkiej.
Niestety złośliwość rzeczy martwych zawsze działa w tą stronę, że jak nie dopilnujesz, nie zrobisz, możesz być pewnym, że pójdzie właśnie w takim kierunku, jakiego byś nie chciał.
Niezawodne prawa Murph’ego.
No i narobi się: niezapłacone na czas podatki, nieoddana w terminie, zadana przez szefa praca, ten dawno już wyszedł z siebie i stoi obok. Ale tu ciąg dalszy już zostawiam Waszej wyobraźni, bo jak to mówią aż strach się bać.
Więc kiedy przez głowę przebiega ta malownicza w swoich kuszących zgubnymi konsekwencjami zarysach myśl – j’ai la flemme – Boże, jak mi się nie chce, w pewnym momencie trzeba będzie podnieść się i to zrobić. Skoro samo się nie zrobi?
Ale jaki jest sekret etymologii tego powiedzenia?
Wynika ono z wyobrażeń o człowieku i o tym, jak funkcjonuje organizm ludzki.
W czasach średniowiecza ówcześni medycy uważali, że zdrowie i zachowanie człowieka jest zależne od płynów ustrojowych (tzw humeurs).
Wśród tych płynów była flegma – le phlegme, nazywana tak od starogreckiego słowa phlegma i oznaczała wydzielinę śluzową z nosa – mucus.
Która skłaniała człowieka do zachowania bardziej wyważonego i przemyślanego.
Błogosławione niech będzie lenistwo, kiedy człowiek ma czas przemyśleć sobie wszystko wzdłuż i wszesz, nic nie robiąc i nabiera do tego zdrowego dystansu.
W przeciwieństwie do osoby z cholerycznym temperamentem, której krew szybko uderza do głowy (une personne sanguine).
Ale jeżeli dana osoba miała za dużo tej flegmy (czyli tej wydzieliny) w swoim organizmie była postrzegana jako mało energiczna – flegmatyczna, a więc leniwa, nieskora podejmowania działań.
Następnie to wrażenie przeszło najpierw przez język włoski – zwłoszczone do słowa flemma.
Aż wreszcie w XVIII wieku sfrancuziało do formy: la flemme – avoir la flemme.
Co jednak nie przeszkadza Francuzom zachwycać się włoskim: „fare niente” (chyba wszyscy Francuzi znają to włoskie powiedzenie), czyli rozkosznym nic nie robieniem.
Szczególnie w dni słoneczne, takie jak dziś….
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.