Kiedy w trakcie dyskusji ktoś broni punktu widzenia, niezgodnego ze zdrowym rozsądkiem, czy potocznym poczuciem przyzwoitości i może w zasadzie robi to wbrew swoim przekonaniom, idzie w zaparte, broniąc niesłusznej sprawy, wtedy mówimy, że jest adwokatem diabła.
To wyrażenie funkcjonuje również z języku francusku i brzmi ono:
se faire l’avocat du diable.
Pojawiło się w XIX wieku. Jego korzenie sięgają co nieco wcześniejszych czasów. A jego geneza ma jako podłoże religię katolicką.
Nawiązuje ono do funkcji ustanowionej jeszcze w XVI wieku, którą w procesach kanonizacji świętych wypełniali specjalnie wyznaczeni duchowni (prawdopodobnie wbrew swoim przekonaniom, ale ktoś musiał odwalić tę niewdzięczną robotę).
Czyli przyjąć ten niepopularny punkt widzenia, dokładnie zweryfikować wzdłuż i wszerz prześwietlić życie kandydata do kanonizacji.
Podchodząc do niego krytycznie, wykazując daleko posuniętą podejrzliwość i nieufność wobec wszelkiego rodzaju faktów. Tak, by nie pominąć ewentualnej obecności złego w życiu danej osoby.
Po drugiej stronie – dla równowagi – stał tzw adwokat Boży, który miał dowieść, że dana osoba prowadziła pobożne życie, zgodne z zaleceniami kościoła katolickiego i dokonywała cudów.
Jako ciekawostkę mogę podać, że funkcja „adwokata diabła” została zastąpiona w roku 1983 za pontyfikatu Jana Pawła II.
Niemniej wrażenie pozostało:
se faire l’avocat du diable – być adwokatem diabła
défendre des positions – bronić swoich pozycji, swojego punktu widzenia
il se fait l’avocat du diable
enquêter – badać
Sans vouloir me faire l’avocat du diable, vous avez essayé moins extrême? Czy próbowałyście może mniej drastycznych zmian?
Ou si je me faisais l’avocat du diable, il est innocent. Albo, jeśli byłbym adwokatem diabła uznałbym, że jest niewinny.
Miłej nauki francuskiego.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.