


W nawiązaniu do sąsiedzkiej – nie zawsze dobrosąsiedzkiej – a dzisiaj tylko z pozoru dobrosąsiedzkiej relacji francusko – angielskiej:
Takie wyrażenie – które jest śladem po burzliwej przeszłości :
Mettre la pâtée à quelqu'un, czyli przyłożyć komuś, odnieść bezapelacyjne zwycięstwo.
Gdybyście się jeszcze dziwili… bo sama długo ulegałam magii stereotypu, czy bardzo powierzchownego wrażenia, że Francuzi i Anglicy, ich dobro – sąsiedzkie realcje i solidne sojusze w trakcie dwóch ostatnich wojen światowych….
Ale to tylko przykrywka dla ugruntowanej przez stulecia, co prawda coraz bardziej dyplomatycznej ryzwalizacji, ale też coraz bardziej obracającej się – co tu dużo ukrywać – na niekorzyść Francuzów.
I to wyrażenie – mettre la pâtée à quelqu’un wywodzi się właśnie z tych pozornie jak najbardziej poprawnych relacji międzysąsiedzkich.
Jak dobrze mieć sąsiada….
Ale kiedy uda się nad nim uzyskać przewagę (choćby przelotnie, w jednej bitwie), jak dobrze utrwalić to w postaci takiego trwale ugruntowanego w rodzimym języku wyrażenia, jak
mettre la pâtéé à quelqu'un,
czyli bez ogródek: przywalić komuś, odnieść bezapelacyjne zwycięstwo.
Bo dobro – sąsiedzkie relacje francusko – angielskie z perspektywy czasu i w kontekście historycznym brzmią jak najbardziej, jak EUFEMIZM.
Z pozoru, powierzchownie i tylko dla niewtajemniczonych – te relacje między obiema nacjami są poprawne…
Choć Francuzom odbijają się czkawką, a nawet nie czkawką, tylko palącą zgagą i subtelnym wbijaniem szpili (paryski szyk zobowiązuje).



I tu zastanawiam się, jak to widzą Anglicy…
Bo oni chyba czerpią z tej wzajemnej relacji dobro – sąsiedzkiej więcej satysfakcji i spełnienia, czytaj: częściej są górą.
A ostatnio w naszej globalnej wiosce, w której wszycy „jakoś tam” mówimy po angielsku – coraz bardziej nieodwołalnie stoją na pozycji dominującej…
Za to Francuzi mogą podbudować sobie wystawiane na poniewierkę ego i czerpać pewną iluzję spełnienia z takich właśnie wyrażeń, jak
mettre la pâtée à quelqu’un, czyli przyłożyć komuś (konkretnie – przyłożyć Anglikom).
Tym dobrosąsiedzkim wzajmnym relacjom francusko – angielskim – ością w gardle stanęła nie tylko wojnami stuletnia.
Do dziś, mimo pozornej, pozornie ugruntowanej, a z gruntu – powierzchownej wymiany serdeczności (a kiedy się nadarzy okazja – dyplomatycznemu wbijaniu szpilii), Francuzi i Anglicy utrzymują historycznie ugruntowaną relację wzajemnej podejrzliwości i rywalizacji.
Z typowo angielską powściągliwością, Francuzi powstrzymują się przed otwartym wyrażaniem swojej frustracji, czyli de facto przyznaniu się do ostatecznej przegranej –
Dlatego tak symboliczne zwycięstwo we wzajemnych sąsiedzkich przepychankach, odciska się lingwistycznym piętnem na całym języku….
Wyrażenie, które wbija szpilę jednym i milę głaszcze wystawione na historyczne zawirownia ego drugich:
mettre la pâtée à quelqu’un – sięga czasów pamiętnej, choć w perspektywie historycznej zapomnianej
wojny stuletniej - la guerre de Cent Ans - prowadzonej w latach: 1337 - 1453.
Użyte tutaj: pâtée to zdeformowana na przestrzeni wieków nazwa miasta Patay w pobliżu Orleanu, gdzie w 1429 roku (jakieś 20 lat po naszej bitwie pod Grunwaldem, kiedy to nas też rozpierała gorączka dobrosąsiedzkich realcji i nieokiełzana szczerość wzajemnych uczuć).
Francuzi w pewnym sensie przeżywali to samo, ten sam model historyczny dobrosąsiedzkich relacji, który dowodzi tylko tego, że natura ludzka wszędzie jest taka sama…
i jakim by nie mówiła językiem, uwikła się w sąsiedzkie przepychanki. W których – sięgając wzrokiem dalej sprawdza się stara, jak świat zasada:
Les ennemis de nos ennemis sont nos amis..
Wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi.
Co dobrze by tłumaczyło historycznie dobre relacje polsko – francuskie (po prostu na pewnym etapie mieliśmy wspólnego po sąsiedzku wroga i dlatego trzymaliśmy sztamę, ot i cała filozofia)
I tak w tej miejscowości Patay – kawaleria francuska dowodzona przez Jeanne d’Arc zmiotła doszczętnie źle do tego zderzenia przygotowaną armię Henryka VI z Anglii.
Poległo tu lub trafiło do francuskiej niewoli prawie 2500 angielskich żołnierzy i oficerów. Podczas, gdy straty francuskie wynosiły raptem setkę ludzi.
Bitwa była punktem zwrotnym w długiej wojnie (stuletniej, będąc bardziej skrupulatnym z historycznego punktu widzenia – ponad stuletniej) i punktem wyjścia dla funkcjonującego do dzisiaj wyrażenia: mettre la pâtée à qulequ’un.
Tak, jego pisownia uległa zmianie. Biorąc pod uwagę, że wyrażenie rochodziło się w języku mówionym, zaczęto pisać je tak, jak wymawiano…
mettre la pâtée à qulequ'un.
Pozdrawiam serdecznie
Beata



BEATA REDZIMSKA
Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.
Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.
Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.
Jestem tu po to, by pomóc Ci zgłębić tajniki języka francuskiego, rozsmakować się w nim. Opowiadam historie, które pomogą Ci lepiej zapamiętać francuskie wyrażenia.
Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.
Znajdziesz mnie również na Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o moim życiu w Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.
[…] Tu polecam wpis: Dlaczego Francuzi nie lubią Anglików? https://beatared.com/2018/11/dlaczego-francuzi-nie-lubia-anglikow-wyrazenie.html […]