Dlaczego Paryż jest nazywany miastem świateł, czyli la ville lumière?

Dlaczego Paryż jest nazywany miastem świateł, czyli la ville lumière?

Ta nazwa funkcjonuje od XVII wieku. I wbrew temu, co można by przypuszczać – nie ma ona nic wspólnego z epoką czy filozofią oświecenia. Która nastąpiła dopiero wiek później.

To przyjezdni nadali Paryżowi tę nazwę pod wrażeniem ambitnego systemu oświetlenia publicznego ulic, który funkcjonował wówczas w Paryżu. Tyciące lamp świecowych i pochodni zostały rozmieszczone po fasadach budynków na polecenie Nicolasa de la Reynie, ówczesnego szefa paryskiej policji (nominowanego na to stanowisko przez Ludwika XIV tego), który chciał w ten oświecony sposób poprawić bezpieczeństwo nocą na ulicach Paryża. Czy po prostu wyperswadować pospolitym złodziejaszkom nocne rozboje.

Jeżeli od tamtego czasu oświetlenie ulic miast nocą stało się czymś powszechnym i naturalnym. To nazwa Miasto świateł – la ville lumière przylgnęło do Paryża i tak już zostało….

Pozdrawiam serdecznie

Beata

 

Kiedy życie nie jest łaskawe dla artystów, sztuka teatralna okazuję się klapą i jedzie sobie po niej krytyka….

Kiedy życie nie jest łaskawe dla artystów, sztuka teatralna okazuję się klapą i jedzie po niej krytyka….

I wtedy – tzn mówimy, że sztuka zrobiła piec: wyrażenie – faire un four.

faire un four

Wyrażenie pojawiło się w XVIII wieku w środowisku teatralnym. W owych czasach, kiedy spektakl oględnie mówiąc nie wywoływał entuzjazmu publiczności, kiedy sztuka nie miała dobrej pasy, nie wzbudziła zainteresowania, widzowie nie tylko nie walili się drzwiami i oknami, ale po prostu w ogóle nie garnęli się do jej obejrzenia…
a sala przed spektaklem świeciła pustkami…Wtedy po prostu anulowano przedstawienie. Chodziło o to, żeby zaoszczędzić na rozlicznych świeczkach potrzebnych do oświetlenia teatru. W owych czasach nie było jeszcze elektryczności.

Sala teatralna pozostawała więc ciemna, co współczesnym tak obrazowo i w pewnym sensie malowniczo kojarzyło się tym, że ciemno, jak w piecu.

A wtedy krytycy dobijali gasnącą nadzieję producenta owego nieudanego przedsięwzięcia teatralnego tym wymownym sformułowaniem, które kładło na nim krzyżyk, że sztuka zrobiła piec – a fait un four.

Czyli po prostu okazała się klapą. Przynajmniej z punktu widzenia frekwencji…. Bo może była przejawem czyjegoś geniuszu, tylko publiczność się na nim nie poznała.

Wyrażenie przetrwało do naszych czasów i wyszło nawet poza dziedzinę teatralną.

Dzisiaj faire un four oznacza: échouer, subir un échec – ponieść klęskę, nie udać się

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Smaczki Paryża: Skąd wzięło się wyrażenie: faire le pied de grue

Skąd wzięło się wyrażenie: faire le pied de grue

Temat smakowity dla jednych, niesmaczny dla drugich.

Będzie o wyrażeniu, które zostało zainspirowane przez panie o lekkich obyczajach, czy lekkim prowadzeniu się.
Które to może w niektórych przypadkach było koniecznością. Nie darmo tę profesję nazywa się najstarszym zawodem świata: kurtyzany, prostytutki o różnych statusach społecznych w zależności od kategorii obsługiwanych przez siebie klientów.

Luksusowe kokoty, escort girls, drogie utrzymanki…. Jakoś tak zawsze wiązały się czy kojarzyły się z bohemą. Były swego rodzaju dopełnieniem klimatu artystycznego Paryża i jego nocnego życia…

Niektórym, czy raczej nielicznym udawało się wspiąć na wyżyny w swoim fachu. Te miały wpływy, pieniądze, pozycję … póki ich uroda nie przekwitła. A kiedy to się stawało, popadały w nędzę, zapomnienie, ubóstwo i hańbę.

Inne przez całe życie godzinami wystawały po ulicach i czekały tu na potencjalnych klientów. Może w nadziei, że pewnego dnia ich los się odmieni. Co dało początek wyrażeniu, które z czasem przeszło do języka potocznego.
faire le pied de grue, czyli cierpliwie czekać.

Używamy go, by powiedzieć, że ktoś czeka od dłuższego czasu w tym samym miejscu.

Pojawiło się ono w XVII wieku i tu taki jego smaczek, odnosiło się (jak wcześniej o tym pisałam) do pań uprawiających najstarszy zawód świata, czyli prostytutek: une prostituée, une pute, albo jak to nostalgicznie śpiewała Edith Piaf – la fille de joie.

W owych czasach można było spotkać liczne przedstawicielki tej profesji w wymownych pozach i strojach, na chodnikach wielkich miast, wyczekujące potencjalnych klientów. W oczekiwaniu, na których przyjmowały charakterystyczną pozę: oparte o ścianę, jedna noga wyprostowana, druga zgięta. Postawa, która przypominała, czy nasuwała skojarzenia z żurawiem – ptakiem o długich kończynach, który długo potrafił zachować równowagę w tak specyficznej pozycji (grue – żuraw).

Najpierw mówiło się o tych paniach, które w ten sposób w ramach swojej pracy tak długo czekały w charakterystycznej pozie, że:

faisaient la jambe de grue

Z czasem wrażenie ewoluowało i przyjęło formę: faire le pied de grue.

la jambe – noga
le pied – stopa

I tak przetrwało kolejny wiek i rozciągnęło się na inne dziedziny, czy sytuacje życiowe, w których może przydarzyć się czekanie:

Tutaj zdanie zaczerpnięte z niesamowitej historii o Arshad Khanie – taki współczesny Kopciuszek, który z obwoźnego sprzedawcy herbaty na bazarze w Islamabadzie, dzięki jednej fotce opublikowanej na Instagramie staje się gwiazdą pakistańskiej telewizji. A kamery telewizyjne wytrwale czekają na jego pojawienie się…. i właśnie font le pied de grue…:

Sa vie a basculé, les caméras des plus grandes chaines du pays font le pied de grue, la foule l’attend, surtout des jeunes filles, Arshad Khan enchaîne selfie sur selfie…

Choć wszystko, co wiąże się z tym swego rodzaju obyczajowym smaczkiem Paryża i dotyczy mrocznych aspektów nocnego życia bardziej opiera się na plotkach, przemieszanych z fantazją, tak że pewnie ciężko jest rozróżnić, co jest prawdą, a co – wymysłem.

2 charakterystyczne miejsca kojarzone z najstarszym zawodem świata: Plac Pigale i obrzeża Lasku Bulońskiego, gdzie cierpliwie wyczekują do dziś panie uprawiające ten najstarszy zawód świata…. czyli jak to i kiedyś bywało:
font le pied de grue.

Słownictwo:

faire le pied de grue – czekać, długo czekać w tym samym miejscu, patienter, attendre longtemps à la même place,
une prostituée – prostytutka
rester en équilibre – utrzymać równowagę

Lekcja francuskiego – słownictwo związane ze słowem głowa

Mam dla Was porcję francuskiego słownictwa ze słówkiem głowa:

🍡Être en tête à tête avec qq – być sam na sam z kimś
🍡j’ai la tête qui tourne – kręci mi się w głowie
🍡avoir la tête ailleurs – bujać w obłokach
🍡avoir une idée derrière la tête – dosłownie mieć idee z tyłu głowy, ukrywać coś
🍡avoir la tête en l’air – być roztargnionym
🍡 se mettre quelque chose dans la tête – wbić sobie coś do głowy
🍡perdre la tête – stracić głowę
🍡elle n’en fait que à sa tête – ona robi to, co chce
🍡se casser la tête – Łamać sobie głowę
🍡avoir une tête à claques – mieć głowę idioty
🍡une tête de turc – ktoś z kogo się inni śmieją

Dlaczego nie otwiera się parasola w domu?

Dlaczego nie otwiera się parasola wewnątrz mieszkania?

Osoby przesądne dobrze to wiedzą – nigdy nie należy otwierać parasola wtedy, kiedy jeszcze jesteśmy w mieszkaniu albo w holu budynku. Przynajmniej we Francji panuje taka niepisana tradycja. Co do otwarcia parasola należy poczekać do wyjścia na dwór, na sam deszcz.
Zwyczaj, który wziął się z pewnej takiej nieprzewidywalnej nieokiełnalności pierwszych parasoli. Tak, w początkach swojego isteninia to przenośne podręczne oprzyrządowanie przeciwdeszczowe przy jego otwieraniu lubiło płatać bolesne psikusy.

Ale to było całkiem dawno dawno temu….

Przesądy – trwała rzecz, tzn jak raz się zrodzą, trudno je wykrzewić.

Kiedy pojawiły się pierwsze parasole gdzieś w trakcie XVIII wieku w Londynie, łatwo wyobraźić sobie że były to modele co najmniej siermiężne. I z tego tytułu co nieco wystrzałowe.

Pewnie trochę przypominały katoróżnicze narzędzia tortur. Rykoszetem o nieszczęśliwy wypadek przy otwieraniu takiego XVIII wiecznego parasola nie było trudno. A w nim te wszystkie śrubki, uszczelki, przekładnie, zapadnie – jeszcze w dość eksperymentalny sposób nakręcająca się przy otwieraniu siermiężna mechanika. I nie do końca okiełznane – potrafiły wystrzelić w górę, w powietrze, jak ten Filip z konopi. W najmniej spodziewanym momencie.

A przez to niechcący zranić osoby postronne, towarzyszące temu z pozoru niewinnemu ceremoniałowi rozkładania osiemnastowiecznego parasola …. na deszcz. Albo w najlepszym wypadku potłuc co nieco w domu (ta XVIII wieczne porcelany – prawda, że szkoda).

I jak to bywa w kwesti etymologii i przesądów: czasy się zmieniają, a pewne wyrażenia i wierzenia zostają. Nawet jeżeli ich użycie zupełnie już jest nieuzasadnione.

Tak jest z tym przesądem na temat parasola.

Dzisiaj w dobrym tonie leży otwieranie parasola po wyjściu z domu, a nie przepychanie się z nim przez drzwi, albo jeszcze co gorsza przez napakowany przemoczonymi do suchej nitki ludźmi bez parasola, cierpliwie czekającymi aż pogoda się co nieco uspokoi.

Dlaczego tak często o tym parasolu?

Parasolka powinna być taką alegorią Paryża. Wcale nie Wieża Eiffla. Ta, choć jest widoczna z rozlicznych punktów Paryża, to jednak -parasolka jest tu widoczna prawie co dnia, pod całą rozciągliwością paryskiego nieba.

Wiem, jestem złośliwa.

Porcja francuskich słówek:

  • un parapluie – parasol
  • ouvrir un parapluie – otworzyć parasol
  • à l’interieur – we wnątrz
  • les superstitieux – osoby przesądne

Tłusty Wtorek we Francji

Bo dzisiaj mamy Mardi Gras, czyli tłusty wtorek

Tak – święto chrześcijańskie (une fête chrétienne), które kończy 7 dni tłustych (sept jours gras).

Jednym z nich był nasz Tłusty Czwartek.

Zaraz po nim nadejdzie środa popielcowa – le mercredi des cendres, od której zacznie się post (carême). W oczekiwaniu na Święta Wielkiej Nocy (Pâques). ⠀

O ile Wielkanoc jest świętem ruchomym (każdego roku wypada innego dnia), Mardi Gras – tłusty wtorek nie zmiennie jest obchodzony 47 dni przed Wielkanocą. Czyli gdzieś między 3 lutego a 9 marca.⠀

W 2018 r. Wielkanoc wypadnie 1 kwietnia. I to wcale nie jest Prima Aprillis. Dlatego Mardi Gras – tłusty wtorek we wtorek 13 lutego. ⠀

W pewnym sensie to taki początek końca zimy i pierwszy zwiastun prześwitów wiosny. To czas karnawałów:⠀

Obok imponujących karnawałów w Rio (carneval de Rio) czy w Wenecji, wiele krajów obchodzi to święto na swój sposób. Jak to mówią: doprawiając je we własnym sosie (l’accommodant à sa sauce).⠀

Dla Francuzów będzie to właśnie Mardi Gras.⠀

Dla Anglików – Shrove Tuesday, albo Pancake Tuesday – wtorek naleśnika. ⠀

To tradycja rozprzestrzeniła się w całym świecie anglojęzycznym…

W nawiązaniu do kościołów, które przyjmują wiernych śniadaniem na bazie naleśników. W Stanach i w Kanadzie te naleśniki będą polane syropem klonowym (sirop d’érable) albo kompotem owocowym (compote de fruit).⠀

Ta tradycja jest również żywa w Finlandii, Estonii, Szwajcarii, Rosji, gdzie nosi ona nazwę tygodnia naleśnika. Rosjanie wiedzą, co dobre, jak się podnieść na duchu i rozgrzać od środka.⠀

Karnawał. C’est carnaval.⠀

We Francji Mardi Gras – tłusty wtorek jest dniem zabawy. Generalnie tego dnia
dzieci przychodzą do szkoły przebrane.⠀

Ale, ale…⠀

Nie zapominajmy o przysmakach.

Mardi Gras – tłusty wtorek od wieków symbolizował ten moment, kiedy zapasy z letnich zbiorów zaczynały się kończyć i jechało się już tylko na rezerwach – byle do wiosny.⠀

Dlatego desery serwowane tego dnia tradycyjnie były przygotowane z prostych składników, jak: jajka, mąka i mleko. Czyli naleśniki – najczęściej, a także gofry, czy pączki

Czyli wielka wyżerka.

 

Exit mobile version