Nauka francuskiego: Skąd wzięło się wyrażenie słono płacić: une addition salée.

W dzisiejszej lekcji francuskiego mam dla Was porcję słówek o łapaniu okazji, robieniu interesów, czyli generalnie o zakupach, kupowaniu taniej i wyprzedażach. A przy okazji krótkie wyjaśnienie skąd wzięło się wyrażenie:

Słono za coś płacić: une addition salée.

Otóż to wyrażenie pojawiło się w XVII wieku. Wywodzi się od jednego z głównych podatków pobieranych w owych czasach – jak sama nazwa wskazuje – podatku od soli. 

Sól, handel solą stanowił wówczas monopol królewski. Handel solą kontrolował król. Może nie osobiście. Miał od tego ludzi. Ale żeby kupić sól trzeba było udać się do specajlnych magazynów – spichrzów solnych – tzw greniers à sel.

A tam, żeby jeszcze bardziej „wyżyłować” ceny – sól sprzedawano w ograniczonych ilościach. Podaż rodzi popyt. A mówimy przecież o czasach, w których nie było lodówek. W ogóle.

Bo kilka wieków temu w czasach kiedy jeszcze nie było lodówek, sól była produktem pierwszej potrzeby. Służyła do konserwowania i dłuższego przechowania mięsa.

Jeżeli dzisiaj kupujemy ją za bezcen i tak beztrosko nadużywamy (często nieświadomie, bo nafaszerowane są nią liczne produkty przemysłowe). Ze szkodą dla naszego zdrowia. Polecam wpis

W owych czasach sól po prostu była nieodzowna, by móc dłużej przechować mięso. Czyli de facto, by nie jeść zepsutych, przeterminowanych produktów.

Stąd ten łapczywy podatek od soli odcisnął trwałe piętno na społeczeństwie.

Przecież wiadomo, że ten, kto ma monopol na cokolwiek, nie musi dwoić się i troić, by to sprzedawać. Nie musi dorzucać bonów zniżkowych. Może obejść się bez odrobiny marketingu. I tak cały dochód trafia bezpośrednio do jego kieszeni. Bo podaż rodzi popyt.

Czy się to komuś podoba, czy nie. A podatek od soli, generalnie prócz tych nielicznych, którzy cokolwiek na nim zyskiwali, nikomu się nie podobał.

Do tego stopnia odcisnął swoje piętno na francuskim społeczeństwie (ale i nie tylko francuskim, bo i u nas przecież funkcjonuje to wyrażenie), że mimo zniesienia podatku od soli w 1790 roku, powiedzenie słono płacić – une addition salée – dosłownie słona faktura – pozostało do dziś.

NAUKA FRANCUSKIEGO Skąd wzięło się wyrażenie słono płacić: une addition salée.

Nauka francuskiego:

A teraz już obiecana porcja słówek związanych z kupowaniem.

acheter – kupować

faire des achats – robić zakupy

faire des courses – robić zakupy

faire du lêche vitrines – oglądać witryny sklepowe

acheter malin – kupować sprytnie

acheter moins cher – kupować taniej

depenser de l’argent – wydawać pieniądze

gagner de l’argent – zarabiać pieniądze

les soldes – wyprzedaże

un coupon de réduction – bon zniżkowy

une expression – wyrażenie

une addition salée – słono płacić, a właściwie w dosłownym tłumaczeniu: spory rachunek do zapłacenia

l’addition, svp (s’il vous-plaît) –  poproszę o rachunek

un magasin – sklep

un restaurant – restauracja

Miłej nauki francuskiego.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

 

Dlaczego Francuzi mówią: Wróćmy do naszych baranów, by powiedzieć wróćmy do tematu.

Marketing dla baranów.

Zbaraniałam….. Ostatnio z pewnym takim niezrozumieniem obserwowałam na wąziutkim poboczu rozszalałej, bo aż kilkupasmowej obwodnicy – stado baranów zagłębione w kontemplacji kulinarnej młodych pędów paryskiej trawki. To wszystko pod szyldem: pastwisko ekologiczne – éco-pâturage.

Barany by zbaraniały, gdyby umiały czytać.

Francuzi czasami mają takie iście karykaturalne wyczucie marketingu.

W sumie trzeba chcieć, żeby w tej skażonej spalinami trawce dopatrzeć się posmaku ekologii.

Tu gdzie ja – tym moim pozbawionym jakiej kolwiek wyobraźni … przestrzennej wzrokiem – widzę pobocze, z którego jak najszybciej chciałabym się wydostać….

O ekologii nawet nie mówię. Kto tu kogo robi w barana. I czy tylko same barany?

Bo wyobraźcie sobie jazgot kilkupasmowo pędzących samochodów i to pseudo-ekologiczne pobocze drogi. Na nim te barany zanurzone w kontemplacji kulinarnej paryskiej trawki.

Niech będzie, że dla zrobionych w bambuko baranów – rozkosz kulinarna o posmaku ołowiu, metali ciężkich i spalin samochodowych ma posmak ekologii.

I tak zagłębiam się w tę ekologię dla baranów.

Niczym ten inspektor Colombo, ruszyłam na poszukiwanie prawdy…. 

Co odkryłam?

Otóż, twórcy tego (pseudo) ekologicznego pastwiska, czy (pseudo) ekologicznej wizytówki Paryża tłumaczą to sobie następująco….

Barany nie żyją wystarczająco długo, by opary spalin samochodowych z całym dobrodziejstwem inwentarza i chemiczną reakcją łańcuchową – przyprawiły je o raka….

Oczywiście kiedyś przyprawią. Ale te wcześniej umrą śmiercią naturalną zasłużonego barana pasącego się wzdłuż autostrady. 

Ale czy to czyni z pobocza autostrady – pastwisko ekologiczne?

Czy to jest jeszcze marketing czy już manipulacja…..

Tak, ten marketing ma jakieś podłoże… logiczne. Co prawda trzeba chcieć, żeby się go dopatrzeć. Ale to taka logika na skróty, podszyta marketingiem …. dla baranów.

Ale….

Wróćmy do naszych baranów, czyli Revenons à nos moutons.

Wróćmy do naszych baranów – Revenons à nos moutons, czyli po prostu wróćmy do tematu, zamiast stale z niego zbaczać na wątki poboczne.

Bo to wyrażenie jest tematem tego wpisu:

Francuzi po prostu mówią: wróćmy do naszych baranów, po to, by powiedzieć wróćmy do tematu….

Jaka była geneza tego wyrażenia?

Wyobraźcie sobie najbardziej namotaną komedię pomyłek. I tym razem zamiast jak to mam w zwyczaju: motać – będę odmotywać, rozplątywać namotane….

To wyrażenie wzięło się z takiego namotania kilku spraw na raz…

Wywodzi się ono z XV- wiecznej komedii nieznanego autora pod oryginalnym tytułem: La farce de maître Panthelin – Farsa mistrza Panthelina.

Autor komedii pomyłek… z nieposkromioną skłonnością do motania wątków, celem uzyskania efektu komicznego. Wyczuwam tu pokrewieństwo dusz.

Intryga w swoim zamyśle jest prosta, acz namotana….

Poczciwy kupiec tkanin Guillaume – najpierw pada ofiarą fałszywego adwokata, czyli tytułowego mistrza Panthelina, który wyłudza od niego kawałek płótna. Tym sposobem przebiegły adwokat chce zafundować sobie nowe ubranie – gratis…

Gdy kupiec przychodzi po odbiór należnej mu sumy, adwokat udaje ciężko chorego. Przekonująco majaczy po łacinie, w czym wspiera go wierna żona Guillemette. Tak, że poczciwy kupiec odchodzi z kwitkiem, w przekonaniu, że feralny klient leży na łożu śmierci.

Po pewnym czasie ten sam już raz zrobiony w bambuko kupiec, oskarża jednego ze swoich pasterzy o kradzież owiec (brebis).

Tym razem dochodzi do rozprawy sądowej i tu adwokatem pastuszka zostaje (ten dopiero co umierający) Pathelin. Nie tylko umarły, czy umierający, ale wciąż tak samo przebiegły – namawia swojego klienta, by udawał głupiego (un simple d’esprit) i przez cały proces powtarzał tylko „beee”.

Podczas procesu poszkodowany kupiec – ofiara dwóch oszustw – staje oko w oko z autorami obydwu na raz. Na jednej sali sądowej.

Podczas gdy przedmiotem procesu są skradzione owce, poczciwego kupca ponoszą emocje. Gubi się w oskarżeniach i miesza obydwie sprawy: wyłudzonego płótna i skradzionych owiec.

I tylko sędzia (prawie, że biblijnym głosem rozsądku), co jakiś czas musi przywoływać go do porządku (i trzymania się jednego tematu) – wymownym:

Wróćmy do tych naszych baranów,

Które – przypominam – są tematem rozprawy. Tzn nie barany (mouton), tylko owce (brebis). Ale mniejsza o to….

Sztuka cieszyła się ogromną popularnością w XV wieku. Formułka sędziego: Wróćmy do tych baranów, powtórzona tu kilkukrotnie, ku uciesze rozbawionej publiczności, przeszła do języka potocznego. Tym bardziej, że użył jej sam Rabelais w swoim Pantagruel.

A ja pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam na kolejną porcję francuskich słówek.

Nauka francuskiego. Słówka powiązane z wyrażeniem:

Wróćmy do naszych baranów, czyli wróćmy do tematu po francusku.

baran – un mouton

pasterz un berger

obwodnica – un périférique

pastwisko – un pâturage

pastwisko ekologiczne – un éco-pâturage

skubać trawkę – brouter

wróćmy do tematu – Revenons à nos moutons

zabawna historia – une histoire drôle

wyczucie marketingu -le sens du marketing

mieć wyczucie marketingu – avoir le sens du marketing

Miłej nauki francuskiego

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Dlaczego po francusku mówimy o kimś, kto jest przesadnie oszczędny, że oszczędza nawet na ogarkach świeczek? 

Uwielbiam te anegdotkę. Która dowodzi, że można bujać w obłokach i jednocześnie twardo stąpać po ziemi. Czy jak to mówią Francuzi: być blisko swojej sakiewki – être proche de ses sous.

Voltaire – Wolter słynny Filozof i pisarz francuski:

🤔 człowiek, który inspirował sobie współczesnych,
🤔 człowiek którego udziałem stały się najwyższe zaszczyty.

🤔 Człowiek, który cieszył się względami u króla pruskiego Fryderyka. Które to względy przekładały się na konkretne korzyści materialne w postaci stałej pensji i rozlicznych podarków. W czasach kiedy artyści notorycznie i prozaicznie klepali biedę.

🤔 Voltaire dzięki hojności swojego potężnego protektora był wolny od przyziemnych trosk doczesnych….

spędzał wieczory w zamkowych komnatach, gdzie oddawał się górnolotnym dyskusjom, z dala od przyziemności i małostkowości codziennego życia…

Kiedy po takim wieczorze filozoficzno – metafizycznych uniesień przychodził czas położyć się spać, myśliciel ruszał w kierunku swojej sypialni, przezornie zabierając z salonu dwa potężne świeczniki (każdy wyposażony w po kilka świeczek), pod tym niezbitym i niezbijalnym pretekstem, że są mu niezbędne, żeby nie pogubić się w labiryncie pałacowych korytarzy. Stanowczo odrzucając propozycję, by ktoś ze służby oświetlał mu drogę.

Przybywszy do swoich pałacowych apartamentów myśliciel pośpiesznie gasił świeczki…. W czym widać człowieka twardo stąpającego po ziemi z lekkim napięciem w kierunku homo sovieticus.

Następnego dnia odsprzedawał tak skrupulatnie zaoszczędzone zdobyczne świeczki miejscowemu handlarzowi, raptem za kilka groszy.

Ten sprytny manewr powtarzał dzień w dzień przez kilka kolejnych miesięcy, zanim nie został zdemaskowany.

No cóż można do tego podejść filozoficznie i zastanowić się, czy ta gra była warta świeczki:

ale ze kilka groszy zawsze się przyda, a anegdotka nadaje czysto ludzki wymiar postaci….., że aż czyni ją bliższa….

No i wyrażenie, które funkcjonuje zarówno w języku polskim, jak i francuskim:

🎂 gra nie jest warta świeczki – Le jeu n’en vaut pas la chandelle…..

Albo jeszcze inne równie malownicze, ale chyba akurat czegoś takiego nie mamy w języku polskim – oszczędzać na ogryzkach świeczek – économiser des bouts de chandelles.

Dlaczego po francusku mówimy o kimś, kto jest przesadnie oszczędny, że oszczędza nawet na ogarkach świeczek? 

économiser des bouts de chandelles.

I tu od razu oczami wyobraźni nasuwa mi się  Louis de Funes, jako molierowski Skapiec.

économiser des bouts de chandelles – to o kimś, kto stara się uniknąć się najmniejszych wydatków.

Wyrażenie pochodzi z XVIII wieku. W owych czasach służba w domach burżuazji zbierała niedopalony łój (resztki, ograrki łoju) ze świeczek (który był wówczas towarem luksusowym).

Dlatego np Paryżu zyskał miano miasta świateł –

la ville lumière

bo dość wcześnie, żeby zapobiegać przestępczości wprowadzono w nim oświetlenie ulic, co było swego rodzaju luksusem i podniosło prestiż stolicy Francji.

Dlaczego Paryż jest nazywany miastem świateł, czyli la ville lumière? 

Podobnie sprawa ma się z wyrażeniem:

brûler la chandelle par les deux bouts, czyli spalać świeczkę przez 2 końce….

Nie dbać o siebie po francusku: brûler la chandelle par les deux bouts, czyli spalać świeczkę przez 2 końce….

Spalać świeczkę przez dwa końce, kiedy ktoś nadmiernie – beztrosko zużywa zasoby, którymi obdarował go los, np własne zdrowie, czyli rujnuje je zbyt intensywnym, nie mającym umiaru, nieogladającym się na ograniczenia własnego organizmu stylem życia.

I to wyrażenie w jakiś sposób nawiązuje / oddaje, czy jest świadectwem tego, jaką wartość w owych czasach dla osób biedniejszego pochodzenia miały zwyczajne, pospolite świeczki.

I te ogarki świeczek z odzysku, odzyskane przez służbę były następnie odsprzedawane tak zwanemu „cirier”, czyli rzemieślnikowi, który zajmował się wyrobem świeczek: odzyskiwał ogarki i przerabiał je na nowe świeczki.

Ale dla osoby dobrze urodzonej, a z racji owego dobrego urodzenia też szczodrze wyposażonej przez życie to było przejawem swego rodzaju małostkowości osób biedniejszego stanu.

Bogaci patrzyli na te praktykę (swojej własnej służbę) z pewnym takim klasowym poczuciem wyższości.Jako przejaw, czy dowód jej małostkowości i skąpstwa.

Bo bądź co bądź – sprzedaż owych resztek świeczek z odzysku, skrupulatnie odłożonych i zebranych przez służbę nie przynosiła zbyt dużo pieniędzy, góra kilka groszy.

Dlatego szlachta z pewnym takim poczuciem wyższości mogła po prostu machnąć na to ręką.

I dlatego dla porównania, kiedy ktoś bardzo oszczędnie, skrupulatnie wszystko odliczał, oszczędzał porównywano go, czy określano mianem osoby, która oszczędza nawet ogarki świeczek.

économiser des bouts de chandelles –  o kimś, kto stara się uniknąć się najmniejszych wydatków.

Wyrażenie początkowo było tylko stosowane przez osoby dobrze urodzone, ale z czasem przeszło do języka potocznego, już niezależnie od klasy społecznej.

A ja pozdrawiam serdecznie

Beata

Dlaczego Francuzi mówią kłamać jak wyrywacz zębów.

Kłamać jak wyrywacz zębów.

Szczęśliwie mój wyrywacz zębów nie musiał kłamać (że nie będzie bolało). Bo żyjemy w takich czasach, że nawet wyrwanie zęba nic nie boli. I to na poważnie. Przechodziłam przez to ostatnio. Krzyworosnący ząb mądrości, który w swojej domniemanej mądrości uciskał na inne zęby i był przyczyną nieustannego bólu głowy. Dużo strachu, to prawda. Ale pacjent przed wyrwaniem zęba jest tak nafaszerowany środkami znieczulającymi, że to naprawdę nic nie boli. Ale tak nie było zawsze.

Dawno, dawno temu…. i wcale nie za siedmioma górami.

Bo w dawnych czasach dentysta uprawiał swój proceder uwalniania pacjenta (nieszczęślwca czy cierpiętnika) od bolącego zębu w miejscach publicznych. Na placach, jak ten w pobliżu paryskiej Katedry Notre-Dame, czy też na uczęszczanych jarmarkach.

Dokonywał tego w dość prowizorycznych warunkach i przy użyciu dość siermiężnego sprzętu i siejących grozę narzędzi. Jeżeli tylko odważymy się puścić wodze fantazji i zapuścić w myślach do tamtych czasów…. Aż włos jeży się na głowie.

Ale taki jarmarczny dentysta, czy objazdowy wyrywacz zębów miał w zanadrzu jeszcze jedno niezawodne narzędzie: łgał jak wyrywacz zębów. Czy po naszemu kłamał jak z nut, że nie będzie bolało, że pójdzie jak z płatka, szybko, bezboleśnie….

A jak popatrzeć na stare ryciny, czy płótna z tamtych czasów upamiętniające ten proceder i ten niewdzięczny, choć nieodzowny zawód. Mina delikwentów poddanych torturom, nie przepraszam wyrywaniu zębów: mówi sama za siebie. Nie było ani szybko, ani bezboleśnie….

Szczęśliwie czasy się zmieniły, pozostało tylko wyrażenie:

Mentir comme un aracheur de dents. Kłamać, jak wyrywacz zębów.

Dzisiaj funkcjonuje w  powszechnym użyciu i oznacza kłamać jak z nut.

Pozdrawiam serdecznie

Beata Enregistrer

Enregistrer

Dlaczego Francuzi mówią: uczyć się sercem – apprendre par cœur, by powiedzieć nauczyć się na pamięć?

Francuskie wyrażenia ze słowem serce.

Dlaczego Francuzi mówią: uczyć się sercem – apprendre par cœur, by powiedzieć nauczyć się na pamięć?

Kiedy serce jest zwyczajnym mięśniem pulsująco – napędzającym nasz organizm w sposób jak najbardziej mechaniczy.

Tymczasem i to nie tylko w języku polskim mamy cały wachlarz wyrażeń i skojarzeń związanych z sercem (obiektywnie zupełnie nieadekwatnych do jego rzeczywistej funkcji): waleczne serce, wkładać w coś serce, robić to z sercem, z sercem na dłoni, patrzeć sercem (to akurat z Małego Księcia).

Niektórzy wręcz posuwają się do tego, by stwierdzić, że dzięki analizom medycznym dowiadujemy się, że serce posiadają również ci, których o to zupełnie byśmy nie podejrzewali.

Ale o ile, w języku polskim, nasz pewnie bardziej uczuciowy – romantyczny słowiański temperament sprawił, że serce jest kojarzone z emocjami i porywami serca, raz bezkompromisowymi, raz szaleńczo głupimi.

Dlatego pewnie zdziwi Was francuskie wyrażenie: apprendre par cœur, czyli w dosłownym tłumaczeniu – uczyć się sercem, w znaczeniu nauczyć się na pamięć.

Wyrażenie pojawiło się w XVI wieku. Wynika ono ze starodawnych wierzeń na temat funkcjonowania naszego organizmu.

W czasach starożytnych podejrzewano, że serce jest nie tyle jego motorem napędowym naszego organizmu (w sposób raczej mechaniczny).

Ale uważano je za centrum ludzkiej świadomości i przypisywano własności intelektualne.

Dla Francuzów (i podobnie dla Anglików, ci też mają wyrażenie by heart – na pamięć) w sercu zawarta była również: inteligencja i pamięć.

Pewnym takim skrótem -biegiem przez myślowe płotki i obalaniem ich kolejno, jeden po drugim, doszli najwidoczniej do takiego uproszczenia: par coeur – by heart – na pamięć. Które z czasem tak zasiedziało się w języku francuskim (i angielskim), że dzisiaj nie rozumiemy jego genezy:

❤️🧡❤️ nauczyć się na pamięć – apprendre par coeur.

Ale serce, obok inteligencji, też skrywało w sobie odwagę (które w sumie nie zawsze idą w parze i czasami jedno może schładzać drugie, ale to tak na margniesie).

Bo to podobnie znalazło odbicie w języku angielskim: Brave heart – waleczne serce i ichni królowie spod znaku walecznego serca, których w największym przymiotem była odwaga (Ryszard Lwie Serce)

Dodatkowo zauważcie w języku francuskim zbieżność między słowami: coeur – serce i courage – odwaga, które mają podobny rdzeń.

Francuskie wyrażenia z sercem cœur:

❤️ par cœur – na pamięć

❤️Avoir le cœur sur la main – mieć serce na dłoni, być szczodrym, mieć dobre serce (être généreux, avoir bon cœur).

❤️Avoir (ou mettre) du cœur à l’ouvrage : wkładać w coś serce, być walecznym (être vaillant, travailler avec entrain).

❤️Avoir le cœur serré, le cœur lourd, le cœur gros : – mieć ścisnięte, ciężkie serce (être triste, avoir de la peine).

❤️Avoir le cœur léger – mieć lekkie serce, czuć się szczęśliwym, beztroskim (être heureux, insouciant).

❤️Avoir un cœur de pierre, de marbre – mieć serce z kamienia, albo po prostu nie mieć serca (être dur, insensible).

❤️Avoir un cœur d’or, le cœur sur la main – mieć złote serce, czy serce na dłoni (być szczodrnym, wrażliwym : être généreux, sensible).

❤️Avoir du cœur : mieć serce avoir du courage.

❤️Avoir un cœur d’artichaut : być zmiennym w uczuciach (être volage ou tomber facilement et souvent amoureux).

❤️Avoir le cœur bien accroché – mieć dobrze zaczepione serce – Np na potrząsajacej człowiekiem atrakcji w parku rozrywki – : ne pas être sujet aux nausées, ne pas être dégoûté.

❤️À contre-cœur (ou à contrecœur) – wbrew własnemu sercu, niechętnnie : sans envie, à regret, avec un certain dégoût.

❤️En avoir le cœur net : wyjaśnić sytuację, wiedzieć, czego się trzymać – savoir ce qu’il en est, savoir à quoi s’en tenir.

❤️A cœur joie – korzystać np z jakiejś przyjemności, bez stawiania sobie samemu barier i zatruwania tej przyjemności: en toute liberté, en profitant des plaisirs que procure une activité.

❤️Un bourreau des cœurs : – rzeźnik sercowy (dosłownie), pogromca serc, uwodziciel un séducteur, une sorte de don juan, le plus souvent sans scrupules.

 
 

Dlaczego Francuzi mówią: jabłko niezgody – la pomme de discorde?

 

 

Francuzi mają takie wrażenie/ jabłko niezgody – la pomme de discorde.

Wywodzi się ono, jak pewnie podejrzewacie, z mitologii greckiej. Tylko teraz:

Jak zasiać niezgodę jabłkiem?

Ano można. Sięgając do silniejszej od człowieka potrzeby porównywania się z innymi, by poczuć się lepiej.

Co z tego, ze z reguły czujemy się od tego gorzej (i generalnie nikt w te klocki nie wygrywa), skoro zawsze to tak samo kusi. I za każdym razem wpadamy w tą samą pułapkę.

Zaś w greckiej mitologii to było tak, że bogini Eris niezaproszona na wesele Tetydy i Peleusa – przyszła tylko po to, by podrzucić jabłko dla najpiękniejszej. No i wystarczyło.

No i porobiło się. Pretendentek znalazło się kilka (Hera, Afrodyta i Atena). Może bardziej kojarzycie dalszą część tej historii:

 

Parys jako sędzia oddał owe złote jabłko w ręce Afrodyty – bogini piękności i miłości, która w zamian za ten całkowicie bezstronny i niczym nie zmącony osąd obiecała mu najpiękniejszą kobietą świata za żonę, czyli Helenę. Prawdopodobnie zapominając nadmienić ten „drobny” fakt, że Helena miała już męża…

Co dało początek słynnej wojnie trojańskiej: koń trojański, Pięta achillesowa, no i takie smaczki greckiej mitologii.

Oczywiście każda z bogiń, żeby sędzia – Parys zachował jak najbardziej daleko idącaą bezstronność coś mu obiecała w zapłatę za przyznanie właśnie jej jabłka:

  • Hera – bogactwo,

  • Atena – mądrość,

  • a zwycięska Afrodyta – najpiękniejszą kobietę za żonę.

Co „zaowocowało” – pozostając w sferze owoców – wyrażeniem – jabłko niezgody – po francusku: la pomme de discorde.

 

A ja pozdrawiam serdecznie

Beata 

 

Exit mobile version